Zdjęć Kropka nie dostałam... potem mi go pod drzwi postawią...
Dzień dopiero w połowie, a już miałam fatalny poranek...rano biegający piesek a mieszkam przy bardzo ruchliwej drodze, którego nie udało mi się złapać
zadzwoniłam do Cichego kąta, nie mają miejsc, nie przyjadą go nawet złapać, a jak powiedziałam, że żal psa do Miedar dawać to usłyszałam nie jest tam tak źle...

przecież auto mogło go w każdej chwili potrącić... liczył się czas...a najlepsze Pani z Cichego kącika kawała dzwonić na Straż Miejską, no i dzwonię i słyszę: nie, nie to musi Pani do Wydziału Ochrony Środowiska... jak się wku

łam. Powiedziałam, że nigdzie więcej nie będę dzwonić. Nakreślam im sprawę i nigdzie dzwonić nie będę. Pani powiedziała, że hycel do godziny będzie. Po niecałej godzinie idę patrzę pies dalej lata, dzwonię zaś na SM a facet mi mówi, że oni tam jechali i psa nie widzieli...

to mu gadam,że byłam tam chwilkę temu i przecież leje straszliwie i ten pies pod daszkiem przy sądzie... poszłam do sklepu, wracam stoją przy tym psie i "trwają czynności mające na celu ustalenie właściciela psa, jeśli się to nie uda pies pojedzie do schroniska".
Gmina Tarnowskie Góry płaci za psa 2 tysiące więc oni robią wszystko żeby psa do schronu nie dać, a że psiak latał przy sądzie (oczywiście ochroniarz nie widział, czy pies przyszedł sam czy z kimś

) to mieli nadzieję, że właściciel w sądzie a pies "czeka". Po południu zadzwonię jak się to wszystko skończyło, bo już tak lało, że musiałam iść do domku, a i tak byłam cała mokra...
Potem dzwonię do koleżanki o której będzie żeby zawieść Leo do nowego domu, a ona że się nie wyrobi i nie da rady podjechać i jasne spoko czasami plany się zmieniają tylko trzeba zadzwonić i o tym poinformować

... ehhh nie wiem czy adopcja aktualna, Pani miała dzwonić czy sami przyjadą po Leo i póki co nie dzwoni...

i kiedy pisałam te gorzkie żale

dostałam takiego cudownego emaila... i już mi lepiej....









i na poprawienie nastroju jeszcze nasza Bunia



Stare zdjęcie...Matka dawaj cyca
