Już nie wiem co robić.Lexi i Taszka znów chore.
Mam wrażenie, że przegrywam walkę z tym wirusem,
a po tym, co stało się z Bregusiem…
bardzo się boję.
Tak strasznie, że nie mogę spać, jeść…
Taszka zaczęła wymiotować wczoraj wieczorem.
Dziś…dziś już opadła z sił…tak się boję.
Byłam już u weta, jak tylko otworzyli gabinet.
Wiem, że powinnam odizolować Safi i Ivi,
ale cholera
jak, gdzie ???Kur..#$&**# nie mam takiej możliwości.
Wczoraj po Lexi mieli przyjść jej nowi właściciele.
Super ludzie i co?
I kur..#**#* dupa.
Teraz modle się, żeby przeżyła.
Dostałam środek do dezynfekcji od weta i wszystko czyszczę,
bo ten parwowirus jest cholera na wszystko wytrzymały
i dziada ciężko zabić.
Boże, co mam robić?
Czemu Bóg karze niewinne stworzenia?
Zaczynam wątpić w jego istnienie,
bo jak można być tak okrutnym.
Jeśli chce za coś ukarać mnie,
to niech karze mnie do cholery,
a nie te biedne stworzonka.
Domki czekają, a kociaki nie mogą do nich iść.
Tak się kurde boję…
