Małgorzata Golanowska pisze:A ponadto co to za generalizowanie. To co, żaden kot nie powinien wychodzić z domu? Wypuszczanie kota zależy od miejsca, wiadomo nie wszędzie można, od kota, niektóre koty mają naturę włóczęgów. Ale jest mnóstwo przykładów, że kot wychodzi i żyje w zdrowiu wiele lat.
Tak, są takie koty. Jest ich... kilka procent. Wypuszczać kota to jak wypuszczać bez opieki dwuletnie dziecko, nieświadome zagrożeń. A nawet gorzej, bo koty mają znacznie więcej wrogów niż dzieci.
Mam bliższych i dalszych znajomych, którzy mieli koty wychodzące. Kilka z nich dożyło starości. Kilka sztuk na wiele dziesiątków kotów!
Wypuszczanie to ostateczność. Jeśli kot wychował się i długo żył na wolności, jeśli w domu zabija go stres, to być może nie ma wyjścia - choć zawsze można najpierw spróbować spacerów z kotem a nie wypuszczania go samego, a czasem ratunkiem bywa dokocenie, znam takie przypadki.
Mam już dość, gdy po raz kolejny ostrzegam kogoś, by nie wypuszczał kota, a potem dostaję wiadomość, że kot zaginął.
Dlatego uważam, że wyadoptowując koty mamy pełne prawo egzekwować ich niewypuszczanie, i zrezygnować z domków które tego warunku nie chcą spełniać, nawet gdy są to bliskie osoby. Jeśli ktoś bardzo chce mieć kota wychodzącego, niech przygarnie takiego biedaka z ulicy sam, zamiast wymagać, by DT wziął na swoje sumienie wydanie na niepewny los kota, który miał szansę na bezpieczne życie.
Aga nie odbieraj tego jak krytyki, ten tekst jest raczej po to, żebyś wiedziała, że opinia Twojego otoczenia wcale nie przez wszystkich jest podzielana, a jeśli ludzie decydują się, by tracić koty niech robią to na własne ryzyko. Życzę by Gutek się znalazł - szansa jeszcze moim zdaniem jest - a wtedy pozostanie pytanie, co dalej.