On był bardzo stareńki, zobacz sobie na pierwszą stronę wątku, ile Marek wtedy wymienił chorób. Od tego czasu minęły dwa lata. Gdybym nie zabrała go z tego śmietnika, to żyłby na pewno krócej.
Zachorował na nerki, a u starego kota to ciężka sprawa. Weterynarze z Wieliczki super się nim zajmowali, dlatego lepiej się czuł, bo dostawał dużo leków. Ale choroba powoli postępowała

Wicek miał zatruty organizm, cały śmierdział, a od jakiegoś czasu nie kontrolował wydalania. Schudł tak bardzo, że już nie miał tłuszczu, oczka zapadły mu się do środka. Na koniec pyszczek i nosek miał zalepione ropą - to podobno objaw zaawansowanej mocznicy.
Ale jeszcze raz napiszę, że był bardzo mądrym, kochanym kotem
