marta79 pisze:A tak w ogóle, to domek jest - niżej podpisana wraz z mężem i kotem - tylko się czai i brak mu odwagi... Poza tym, trochę musimy poczekać - zmiana mieszkania i takie tam... Będę śledzić, może się uda... To już drugie podejście do takiej pięknej koci...
Witamy wielbicieli naszej gwiazdy w wątku!
Brak odwagi, który polega na ujawnieniu się w wątku bez wcześniejszych "podchodów" na PW to wręcz akt odwagi.

Witaj, śledź wątek i ... no, wszystko przed nami. Cały wątek jest dla odważnych.

Pogłoski o kolacji/śniadaniu Dziczy są mocno przesadzone (jeśli mnie coś zjadło, to zlecenie, które musiałam skończyć w terminie). Dzicz owszem, zjadła kolację, ale z mojej ręki, leżąc na łóżku. Trzyma się na dystans, ale czasem daje się głasknąć i nawet pręży ogonek. I czasem do mnie podchodzi. Chyba jej się podoba na wolności, bo zwiedza wszystkie zakamary domu bezobciachowo, szaleje z kociakami, do starszych rezydentów odnosi się z przyjaznym dystansem (obustronnym), aż jestem zdziwiona reakcją. To jest u niej ciekawe - ten zupełny brak strachu przed nowym miejscem, nawet dość dużą przestrzenią. Niektórzy wiedzą, że u nas jedynym zamykanym pomieszczeniem jest łazienka, więc kot, który wychodzi "na salony" zostaje rzucony od razu na głęboką wodę.
To jest jej trzecia "programowa" wycieczka, dwie pierwsze były krótkie i kończyły się nocą w łazience. Dzisiaj jej już nie zamykałam. Ostatnio kwarantanna była już i tak całkowitą fikcją, bo chłopaki wykorzystywały każde otwarcie drzwi, żeby wskoczyć do łazienki. A Dzicz w łazience nie robiła już dalszych postępów i trzeba było się zdecydować na zmiany.
Całe stado i tak odrobaczamy w tym samym czasie tym samym środkiem, więc to już chyba bez różnicy.
Zdjęcia będą, będą... Teraz już mam trochę więcej czasu, to coś powrzucam.