» Pon paź 22, 2007 21:13
Igraszka wegetuje w klatce...dziś próbowałam ją razem z tą klatka zataszczyć do domu ale niestety, przeliczyłam się. Z wielkim trudem udało mi się odstawić ją na miejsce...Biedaczka jest taka soragniona kontaktu z człowiekiem. Kiedy do niej schodze, mruczy z całych sił...a jak się nadstawia do kiziania, wystawia brzuchol, mruczy i przeciąga się. Jest kochana kocicą.
Nogi bez zmian, podczas głaskania czuć sterczące kości miednicy...
Natomiast Fraszka to nie kot tylko zabawka. To co ona wyprawia jest zupełnie nie kocie. Kiedy wchodzi się do piwnicy, poakuje się na ręce, wykręca się na plecy i tak sobie leży i mruczy...jak mały dzidziuś. Kiedy się do niej zacznie gadać przytula się jeszcze bardziej. Domek powinien się szybko znaleźć dla takiej przytulanki...