Rudy biszkopt i czarna szylkretka szukają domu

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw wrz 13, 2007 6:12

udało się złapać kolejnego, moją szylkretkę niebieską, a rudzielec się spłoszył. Na pewno Marta obszernie opisze jak tylko znajdzie chwilkę.

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Czw wrz 13, 2007 8:37

No właśnie, wczoraj wieczorem całkiem spokojnie weszła do transportera NIEBIESKA SZYLKRETKA. Czekało na nią dobre jedzonko i... ja tuż obok drzwiczek. Po zamknięciu oczywiście wpadła w panikę i to wszystko na oczach RUDEGO, który już raz w tej klatce kidyś był. Zaniosłam transporter daleko pod bramę i musiałam wrócić, żeby rozpakować resztę jedzenia dla rudego i jego mamy, która na szczęście znowu zaczęła przychodzć. A RUDY... uciekł na pole, nawet go po ciemku nie widziałam i zaczął rozpaczliwie miauczeć. Nawet nie miał się już z kim tym przerażeniem podzielić, chyba po raz pierwszy w życiu poczuł się samotny i opuszczony. Pomyślałam, że chyba straci już do mnie resztę zaufania i nie wiem, czy da się złapać. Chociaż czia pociesza, że się da, więc mam nadzieję. Będę próbować, dziś jeszcze do transportera, a potem chyba zostanie klatka łapka.
A tymczasem NIEBIESKA SZYLKRETKA zachowywała się w transporterze pod bramą całkiem spokojnie, zjadła całe jedzenie, które tam wstawiłam, tylko po drodze bardzo miauczała.
Teraz cała trójka leży sobie na parapecie, niebieski i czarna szylkretka wtuleni w siebie cały czas, a niebieska trochę obok, sprawia wrażenie najodważniejszej. Zjadły surowe mięso, które im zostawiłam na noc i trochę suchego Whiskasa z kurczakiem.
No i wiadomość na deser - korzystają z kuwety! A właściwie z dwóch, ustawionych w różnych zacisznych miejscach i obie im pasują. Jest siusiu i bardzo ładne kupki!
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 13, 2007 8:54

Mamę chcę wysterylizować. Istnieje możliwość dofinansowania sterylizacji bezdomnej kotki poprzez fundację CANIS tel.833 81 30. Znalazłam lecznicę w Warszawie na Stegnach, na ul. Katalońskiej, gdzie można w ten sposób skorzystać z pomocy przy sterylizacji i można tam do złapania takiej kotki wypożyczyć klatkę łapkę. Bezdomna kotka po zabiegu jest w lecznicy jeszcze tydzień, ma założone rozpuszczalne szwy i potem już spokojnie można ją wypuścić na wolność. Nie wiem, czy ona ma szanse na dom, bo jeszcze ani razu jej nie dotknęłam.

RUDY i CZARNA SZYLKRETKA szukają stałego domu!
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 13, 2007 9:01

Moja mama chętnie zaopiekowałaby się kotkiem, tyle że byłby to kot wychodzący... Po jakimś czasie oczywiście...
mamuśka
 

Post » Czw wrz 13, 2007 9:15

Nie wiem tylko czy mama byłaby przygotowana na przygarnięcie kotka, który wymaga jeszcze sporo oswojenia, no i nie wchodzi jeszcze na kolana, pogłaskać też go nie łatwo, bo to są kotki wzięte z wolności. Ale dom wychodzący dla tych kotków mógłby być jak najbardziej.
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 13, 2007 9:22

Mama jest chętna jak najbardziej:)
mamuśka
 

Post » Czw wrz 13, 2007 9:29

będzie dobrze

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Czw wrz 13, 2007 9:37

:) czekamy na decyzje :)

Czia jak Wacik? :)
mamuśka
 

Post » Czw wrz 13, 2007 10:15

Wacik super, zadomowił się na dobre, walczy o przywództwo z najstarszym rezydentem! :lol:

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Czw wrz 13, 2007 10:17

Hehehe :) a kk wyleczony?
mamuśka
 

Post » Czw wrz 13, 2007 10:50

mamuśka napisz jak najwięcej o przyszłym domu
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 13, 2007 10:53

Domek znajduje się przy ul.Powązkowskiej. 200 m od cmentarza. Przy sklepie. Kociakowi nie zabraknie niczego. Co jeszcze mam napisać?
mamuśka
 

Post » Czw wrz 13, 2007 13:21

mamuśka pisze:Domek znajduje się przy ul.Powązkowskiej. 200 m od cmentarza. Przy sklepie. Kociakowi nie zabraknie niczego. Co jeszcze mam napisać?

Kod pocztowy

Zmysł

 
Posty: 1795
Od: Czw lip 19, 2007 12:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 13, 2007 16:32

mamuśka, a to Ty jesteś tą siostrą Dee, która nie lubiła kotów i dlatego DEE oddała Wacika? :cry: Czy macie jeszcze inną siostrę?
Pytam bo ponoć Wasza mama nie żyje i opiekowała się nią starsza siostra? Taka informację podawała Dee jako jedną z przyczyn oddawania kociaka :?: Już nic nie rozumiem, tu oddajecie Kociaka, tu szukacie, zgłupiałam.
A kk u Wacika przeszedł, choć biedak męczył się strasznie, nawet spał na głowie, szkoda że nie został zaszczepiony jak był mały!

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Pt wrz 14, 2007 10:36

Rodzeństwo w komplecie, już razem są w pokoju. Wczoraj RUDY z 20 minut krążył koło transportera, łasił się do muru, przyjaźnie mruczał, cichutko, jakby "prosząco" pomiaukiwał, nawet łapkami oparł się o transporter, aż w końcu zapach wątróbki i głód okazały się silniejsze od strachu i wszedł. Po zamknięciu drzwiczek już nie było tak miło - był najbardziej niezadowolonym i najgłośniej miauczącym kotkiem z całego rodzeństwa. Myślałam, że w takiej sytuacji nie uda mi się przemycić go do domu. Musiałam czekać daleko na ogródku i patrzeć w okna, aż rodzina zacznie przysypiać, bo kotek zawodził przerażliwie. On "miau!", a ja "cicho!", on znowu "miau", a ja "cicho!". I nic. On cały czas "miau i miau" i to coraz głośniej. W końcu wezwałam na pomoc psa - zaczął obwąchiwać klatkę i wtedy RUDY zamilkł. No to ja na paluszkach do pokoju, zapaliłam światło, otworzyłam klatkę, a RUDY koncert od nowa. Myślałam, że to już koniec naszej konspiracji, że zaraz będzie w domu wielka awantura. Rudy miauczał jak w transie. Pogłośniłam bardzo telewizor, otworzyłam drzwi do łazienki, żeby słychać było jak pralka wiruje pranie i słyszę, że w tym czasie w pokju kotków zapanowała cisza. Długo tam nie wchodziłam, żeby tego nie popsuć. Okazało się, że rudy po spotkaniu z rodzeństwem na parapecie za firanką i przyjął postawę cichego obserwatora. Noc minęła w przyjemnej ciszy.
Przy okazji widać silną więź między RUDYM a CZARNĄ SZYLKRETKĄ - do tej pory to ona pomiaukiwała co noc, aż zrobiło się widno. A wczoraj nikt już się nie odezwał. Teraz leżą razem pyszczek w pyszczek i ona go myje, a on... nie spuszcza ze mnie wzroku, nawet jak NIEBIESKA SZYLKRETKA się zaczęła do niego przytulać. Zmiana jest też w zachowaniu NIEBIESKIEGO - nie przesiaduje już tylko na parapecie, spał na krześle na kocykach, blisko komputera i nawet jak weszłam i usiadłam niedaleko, to nie odszedł. Najodważniejsza jest NIEB. SZYLK. - podchodzi do jedzenia i załatwia się do kuwety, mimo że jestem w pokoju.
A teraz jak je połapać do transportera na drogę?! Chyba dojdzie do rękoczynów - będę musiała je łapać rękoma, bo już chyba drugi raz nie dadzą się namówić na dobrowolne wejście do transportera.
Pomocy!!! Czekam na każdy pomysł.
Ostatnio edytowano Pon wrz 17, 2007 9:50 przez Martulinek, łącznie edytowano 1 raz
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 2 gości