Madie pisze:tak nieśmiało zaoytam, ja dziś dostałam swoje oleje z łososia na odporność. Lizyna doszła?
Madie, właśnie dziś doszło. 2 butle po 100 ml. Już zapodałam kotom. Bardzo dziękujemy. Ja i wszystkie chorowitki
Na poczet przelanego grosika od jeszcze dwóch osób z forum na celowy zakup uodporniaczy, zamówiłam jeszcze dziś na weterynarii zapas lizyny. Włączyłam ją dziś do leczenia 9 maluchom i 2 dorosłym.
Na stronie banku jakiś error wyskakuje i nie wiem jaką ogólnie kwotę mam do rozdysponowania i czy pieniążki wpłynęły, ale zamówiłam zapas, bo przy leczonych 11 kotów, to wychodzi między 22 a 24 ml lizyny dziennie.
A lizyna właśnie wskoczyła na pierwsze miejsce przed beta glukanem, bo nam wirusy zmutowały w kierunku herpesa.
Dziś z 9 kotami pojechałam na lecznicę. Doktor była zaskoczona, że takie pogorszenie nastąpiło. Po zbadaniu każdego kota, co prawie półtorej godziny trwało stwierdziła, że z kalici zmutowało choróbsko w kierunku herpesa.
Pięć kociaków dostało lekki steryd, żeby obrzęki w noskach zmniejszyć i przy okazji apetyt polepszyć. Zmieniliśmy też środek do oczu. Zamiast kropli teraz maść. Drogie cholerstwo. Mała tubeczka 3 gramowa 26 złotych. A tu takich tubek trochę wyjdzie. Antybiotyk utrzymujemy. I to nie przez 7-10 dni jak myślała, ale w chwili obecnej aż do ustąpienia objawów. Do leczenia doszły dwie czarnulki - pingwinki. Miały z tydzień przerwy bez leków, bo już zdrowiały. I znów musimy leczyć.
Zakupiłam też dziś w aptece kolejną porcję strzykawek, sól fizjologiczną do przemywania oczek, no i leki z recepty: antybiotyki i do oczek maść i kropelki.
A tak sobie leżymy w polarku po powrocie od weta:
