Bo wszystko zależy kiedy ją zdiagnozowano. Tu stan jest już mocno zaawansowany. Znam kota co żył wiele lat, ale był leczony od młodości.
Tu widac po stanie w jakim był Trabant, jakie zjazdy miał u mnie, że nie jest dobrze. Odpowiednie dobrane leki na bank pomogą na jakiś czas. Zresztą dr Niziołek raczej wie co mówi, HCMa widział setki razy.
LimLim pisze:Jak on sobie do tej pory z tym serduchem dawał radę

No właśnie nie dawał jak widać w jakim stanie go znalazłam

Tzn ja nadal obstawiam, ze go tu go ktoś wiosną przywiózł/wywalił. I o ile w domu jakoś żył, tak stres i pogorszenie warunków spowodowały zaostrzenie stanu, przez wzrok nie miał jak polować, złapał zapalenie płuc.
No to kto przejmie Trabanta? W tej chwili jest (tfu tfu) ustabilizowany. Ma apetyt, humor i się nudzi. Zaczyna nawet jakoś wyglądać. A ja ma dość

Zaglądam do niego trzy razy dziennie, nakarmię, posprzątam, ale tak to siedzi sam.
Ja jestem w stanie "umartym". Ta końcówka ciązy daje mi tak w kość, że normalnie ratunku
Ja wiem, ze to trzeba zapaleńca, osoby z dobrym sercem czy wariata

Ni oddam go do schroniska czy osoby z dużym stadem kotów. Ale wypuścić też nie mogę, zostawić sobie też nie. No nie wiem co teraz. Popytajcie znajomych, rodzinę. To z charakteru świetny kot. Wiem, ze cięzko brać, przywiązać się, a potem patrzeć jak odchodzi, ale to dla niego szansa na cud, na normalne życie.