lidka02 pisze:Jak się czuje Czarnuszek dziś ..

Głównym problemem jest nadmierna wokalizacja. To nawet nie brzmi jak typowe miauczenie. Takie pokrzykiwanie, popłakiwanie, jęczenie. Dźwięk przypominający nieustannie skrzypiącą huśtawkę. Czasem także we śnie. Do ochrypnięcia. Pogłaskany nie uspokaja się, tylko budzi i zaczyna głośniej wrzeszczeć. Kiedy tak sobie popłakuje, wydaje się, że bardzo cierpi, że musi go coś boleć, że jest nieszczęśliwy. Pomimo zapewnień weterynarzy, że nic mu nie jest, trudno w to uwierzyć. Płacz przerywa przy misce i przy przytulaniu, jeśli akurat jest w nastroju do głaskania. Albo jak się zamyśli i zapomni. Zapatrzy w okno np. Ma lepsze (cichsze) i gorsze dni. W gorsze spaceruje energicznym krokiem, z lekkim przytupem, po mieszkaniu i "daje czadu". W cichsze zapłacze parę razy w dzień i śpi spokojnie w nocy. W ogóle dużo śpi.
Poza tym nie wygląda na nieszczęśliwego. Mimo kiepskiej koordynacji ruchowej ma mocne tylne łapki, umie wskoczyć na łóżko czy krzesło, a nawet z podłogi na parapet okna. Okno bardzo lubi, najbardziej otwarte (założyłam siatkę), ale tę przyjemność muszę mu dawkować ze względu na sąsiadów. Lubi asystować we wszystkich czynnościach domowych. Pilnuje mnie kiedy sprzątam kuwety, myję michy, odkurzam. Nie grymasi przy jedzeniu. Nigdy nie załatwił się poza kuwetą.
Rytuałem jest poranne wejście mi na głowę. Dosłownie. Układa się na szyi albo na głowie i miauczy albo mruczy i pluje do ucha. I wtedy mam do wyboru - pozwolić mu tak zasnąć, albo wstać. Nie da się go przełożyć, czy zestawić. To jakby próbować położyć wańkę-wstańkę. Z uporem wraca. Czasem się udaje położyć go obok, jeśli odda mu się wygrzaną poduszkę.