Buffy po dwóch tygodniach wróciła z adopcji. Podobno spędziła je za szafkami i nie wykazywała ochoty na poznanie ludzi. Nie wnikam. Tłumaczyłam, że to kotka płochliwa i wymagająca dużo czasu i cierpliwości. Nie wszystkich na to stać jak widać. Towar deficytowy. W każdym razie jak wróciła do nas to zareagowała fantastycznie. Myślałam, że się obrazi na rok i schowa za szafkami. Miałam katastroficzne wizje, że oto zepsułam kotu psychikę. Po dwóch godzinach przyszła na przytulanki. Po dwóch dniach miałam gości, po raz pierwszy dała się głaskać wszystkim i podchodziła do ludzi. Dla mnie jest to gigantyczny postęp i szok. Nie wiem co robić szczerze mówiąc. Boję się, że każda adopcja może zakończyć się zwrotką. Ona nadaje się tylko do domu z kotami moim zdaniem, bo dzięki nim nawiązuje relacje z ludźmi. Nie chcę jej robić krzywdy nieudanymi próbami znalezienia nowego domu, a z drugiej strony cztery koty to już dla mnie tłok w moim mieszkaniu. Póki co zostaje. Ja ją uwielbiam, bo fajny z niej kot

Tulaśny, potrafi sama się bawić piłką przez długi czas. Koty ją kochają. Jest malutką kotką. Nie urosła prawie wcale odkąd jest u nas. Nie wiem czy to jakaś kocia odmiana miniaturki? No i ma koślawe nóżki tylne. Koty tak mogą mieć? Pierwszy raz widzę. Później zamieszczę super zdjęcie

Właśnie przyszła i się walnęła koło mnie spać.