Czekamy na przyjazd dwupaku z bólem i drżeniem serca. Nie wiem jak się pomieścimy,jak nasze koty zareagują na starsze przeciez koty,jak z T&Z zdrowiem,psychiką...Tak wiele pytań i wątpliwości.
Wszystkiego teraz u nas brak miejsca,czasu,funduszy...Ciężki m-c dla nas i naszych podopiecznych. Moze człowiek nie mający majatku wieeeeelkiego nie powinien się brać za taki "interes"

bo to krzywda dla zwierząt i rodziny. A przynajmniej nie powinien tego interesu rozwijać poza granice mozliwości. Jakieś hamulce potrzebne. Klapka na oczy i tampny (mogą być i OB) w uszach.
I ciężko mieć ciągle wybory co wazniejsze.A wyboru przecież nie ma. Choć jestem i niesprwaiedliwa. Mam wsparcie u Was, Waszą pomoc nie tylko dobrym słowem. Ale mam dziś dzień refleksyjno-chandryczny. Pocieszenia mi trzeba i wypłakania się.
Dziś ostatni dzień antybiotyku. Tylko Angel i Wojtek nadal na nim. Brzydko kaszlą i kichają.
Oczy Tulisia już lepiej.Nie śpi ze mna więc dochodzi do zdrowia. Wybiera kolegów. Bisek pocharkuje,ale tak widac musi byc. Bawia sie całą trójką,ganiają i to mnie cieszy. Pikuś i Bianka maja grzybka.Pokazał sie on i u Angela. Walka z wiatrakami. Jak jeden sie wyleczy, drugi zapada. Smarowanie Bianki to horror.Ale jakos udaje się.Nawet nie pokancerowana jestem mocno.Pieknie sie goi. Pikus mimo warczenia przydybany nie stawia oporu.Potem leci po zadość uczynienie tj.śmietanke.
Jutro z Iwi do weta na szczepienie.Z Tulikiem na obadanie oczu.
Iwi nie chce wychodzic z pokoju.Bardzo lubi towarzystwo ludzi,ale nie zachecamy jej na bliskie spotkanie z inszymi kotami poprzez wyjście. Jej choroby i grzybek nie sa potrzebne.
Moze kiedys sie skończy te smarowanie,kropelkowanie,grzybobranie...