Katia80 świadkiem, że w niedzielę koty jakoś szczególnie nie rzucały się na jedzenie.W domku burasi była jeszcze sucha karma, ale ja je naprawdę porządnie nakarmiłam w sobotę.Dzisiaj rozpacz

Nawet wody w domku burasi nie było ani kropelki, sucha karma wyjedzona do spodu.Sowa czekała na mnie już od południa, p.Iza była na zabiegach w ambulatorium i ją widziała.Pojechałam około 15.30 i kotka nadal siedziała na pniu drzewa.Dostała nerki i suchą karmę.A pod hutą wszystkie w komplecie, głodne bardzo, zwłaszcza Rysio.Nawet Bambo sporo zjadł, a zwykle jest dość powściągliwy. Raptem patrzę, a tu coś burego przebiega w zaroślach.Malutkie to, wielkości Tolusia, więc kilkumiesięczne.Głodne bardzo, ale strasznie płochliwe.Podsuwałam miseczki, a to uciekało i inne koty się zabierały za jedzenie.Nie wiedziałam już co robić.W końcu dałam na murek, dość daleko suchą karmę i malutkie w końcu zaczęło jeść.Na nerki i mokrą karmę już się nie załapie, koty zjadły wszystko, nawet Rysio jadł psią karmę.Psy dostały między innymi gotowanego kurczaka i psiego Butcher`sa , może i kotom posmakowało.Muszę to malutkie poobserwować, trochę oswoić ze swoją obecnością i ewentualnie złapać i ciachnąć.Schronienie to sobie znajdzie, na terenie huty pełno magazynów, różnych pomieszczeń, ale to głodne będzie, bo starsze koty chyba go nie dopuszczą do misek.No i cieszyłam się, że nie ma kociąt pod hutą.Oby nie więcej.
Zdjęcie zrobione z dużej odległości, nie dało się inaczej

.Śliczne to, naprawdę, w dodatku to burasiątko, moje najukochańsze koty to buraski.
A tu Rysio pozbawia psów posiłku ( parafraza z "Rejsu" bardzo tu pasuje

)
