Kociaki chore i zdrowe dostają psią surowicę. Nie przypuszczałam, że psia jest tak trudna do zdobycia. Jako jedna z nielicznych (jedyna, o której wiem) miała na stanie lecznica w Gdyni, na jakimś zadupiu.
Pojechałam. I wracałam nie wiedząc, co zastanę w domu. W południe wetka wprost mi powiedziała, że Lunka ma marne szanse doczekać do wieczora. Doczekała. Ok. 20 byłam z całym stadem u weta.
O północy Lunieczka rozdarła się, że chce jeść
O 2 w nocy Oli wypełzł z posłanka i podszedł do miseczki, ale w przeciwieństwie do Luni, troszkę tylko polizał.
Sosenka zapomniała o kuwecie i strzyka śmierdzącą mazią najchętniej na miękkie.
Lunia była w najgorszym stanie. Wczoraj temp. niżej 36, za to dziś 37,5. Do dzisiejszego południa robiła pod siebie, teraz dzielnie stara się zdążyć do kuwety.
Jutro ostatnia dawka surowicy i zobaczymy, co się będzie działo.