Asiu, leki jak zwykle. Przeciwbólowe i polegiwanie w zaciemnionym pokoju. Spokój i brak hałasu oraz innych bodźców swoje robi. Tylko te "inne bodźce" nie istnieją.
Przez tyle lat karmienia ten rok jest wyjątkowo ciężki dla mnie. Nigdy tylu dni nie opuściłam z powodu złego samopoczucia. SueprBaba poszła do lamusa kurzyć się.
Asiu, od tego roku niby ktoś wieczorem zaczął przychodzić karmić dzikunki. Niby. Nawet TOZ tą babkę zapisał jako karmicielkę z tego rejonu. Choć ja karmię od 2008 roku w tym miejscu. I TOZ jest tego świadomy. Układy, układziki... Powinnam się unieść honorem i dać sobie spokój. Tylko co z kotami?
Tego super dokarmiania po miskach i apetycie nie widzę. Kobietka jest fajna ale ma ograniczone możliwości. Koty jeśli dostają to marketowe puchy a moje dziki tego JUŻ nie jedzą. Lata nerkowe

swoje zrobiły. Mają swój
dziczy honor podniebienia 
.Zbieram toto jeśli jest (zamrożone teraz) i wynoszę na kotłownię. Tam w cieple rur odtaja i jest zjadane.
Długo się mi dziś zeszło na kotłowni. Mamunia nawoływała dzieci i czekałam czy może któreś się pojawi. Z obawą ale i nadzieją czekałam. Nie myślę co będzie. Jak się pokażą dopiero pomyślę. Tylko niech żyją i zdrowe będą.
Mamunia była bardzo głodna bo pojawiła się na rannym karmieniu. I dobrze. Chora jest i dostaje antybiotyk. Chuda jest. Potem zastałam ją w kotłownianej dziurze dokładnie sprawdzającą katering.
Siem wyrobiła z biegusianiem od michy do dziurzyska.

Od jakiegoś czasu wrzucam całą nerkę by dzieciom miała co znieść. Co też czyni. I dziś pierwszy raz je nawoływała w mojej obecności. Czekałam. Nic.
Potem następuje u mnie pielgrzymka

po miejscach dokarmiania ,przedłużona o nowe pingwiny. Czekają. Już załapały. Jedna pierdoła dulczy na dachu garażu i trudno mu sobie poradzić z zejściem. Pierdoła, cholera, zawsze spóźnia się na wczesne śniadanie, walcząc z drzewem co go nie puszcza.

Wszystko jest rano wyczyszczone.
Posesjowej nie ma. Jedzenie znika jednak.Za to w oknie blokowym co dzień dulczy głowina podglądaczki. Jak idę to ruch firan pokazuje, że stanowisko zajęte a oczy na baczność postawione zostały. Dziś przełamałam opory i kobiecie pomachałam ręką dając znak, że ją widzę i doceniam codzienną obecność. Mam nadzieję, że i ona doceni moją spostrzegawczość
Mam prośbę. Jeśli ktoś ma jakieś
belejakie suche/mokre do zbycia chętnie przyjmę dla dzikunków. Pokończyły się nam zapasy.

Mieszam suche z lepszą karmą moich domowców. A nerki mieszam z puszkami i ryżem. Może być karma na granicy ważności lub deczko przeterminowane byleby opakowanie było dobre. One wsio zjedzą. Strasznie dużo tego idzie.
Będę wdzięczna bardzo, bardzo
