Wczoraj byłam w wylęgarnii, jeszcze dobrze nie weszłam, a na rowerze dzieci jechały "tam gdzie leży zdechły kot".... Niewiele myśląc ja do dzieci, żeby mi pokazały gdzie ten kotek leży, "bo ja bardzo lubię kotki co tutaj mieszkają" Niestety kotek to pingwinek...

nie mam pojęcia kiedy, ani jak to się stało... wszystkie koty były zdrowe... stan ciałka nie pozwala na obejrzenie go porządnie, żadnych widocznych ran nie widać... Kotek nie był tam gdzie zawsze koty chodzą tylko dalej... może to nie nasz...?? Wczoraj były tylko dwa pingwinki, cała i zdrowa jest Chuda i pingwinek z białą końcówką ogona. Pozostałej trójki nie było...
Marcełka nie było ( już drugi raz), była mama Tytonia, Fajki i Tabaki, Uszatka (czyli mama Lady), mama Freddiego i łysa kicia co ostatnio miała sterylizację aborcyjną.. i dwa pingwinki. Tylko 6 kotów... powinnam się cieszyć, przecież jeszcze nie tak dawno było ich 60...
Śpij pingwinku... [*] i biegaj z kocimi przyjaciółmi którzy są już po tamtej stronie...

Rozmawiałam z Panią Lucynką, która ma ode mnie ze 2 - 3 lata temu Misię (kotkę z piwnicy), Pani Lucynka miała tymczasie ŚP Zuzię, która odeszła na FIP może ktoś pamięta, w każdym razie Pani Lucynka dokarmia koty i przybłąkały się dwa oswojone mniejszy i większy i Pani Lucynka poprosiła czy nie znalazłoby się miejsce dla któregoś. I jeśli wszystko będzie dobrze to dziś lub jutro mniejszy pojedzie do DT (tam gdzie mieszkała Dina i Pola ) a starszemu zrobimy zdjęcia i będziemy czegoś szukać.
Przy okazji Pani Lucynka opowiedziała mi jaka sytuacja Jej się przytrafiła. Przyszła do niej kobita (prosto z ulicy) i mówi, że chciałaby wziąć od niej kota opisując którego (Pani Lucynka ma 3 koty)... Pani Lucynka zdębiała, że jak chce wziąć Jej kota (z opisu właśnie adoptowaną ode mnie koteczkę), a kobita, że widziała Misię przez okno i że Jej się spodobała, a ona chciałaby kota. No to Pani Lucynka łap kobitę pod pachę i do piwnicy ją wzięła, bo dokarmia kotka małego, to jak kobita chce kota to może tego weźmie, bo on w potrzebie i strasznie przyjacielski do ludzi. Na to kobita, że nieeee ona nie weźmie, bo ma alergię na koty... To Pani Lucynka się pyta, ale jak ma Pani alergię, a moją Misię Pani chciała, a kobita Jej, że ona nie na wszystkie koty ma alergię, tylko na niektóre i na Misie akurat by alergii nie miała....
Dodam, że kobita Misi nie dostała...