I to jest jedyne miejsce w biurze, gdzie mam względny zasięg



Orange coś pochrzanił z sygnałem, bo do niedawna mogłam sobie wyjść do innego pokoju i pogadać spokojnie.
Mamy w firmie "żniwa" po kilku latach bryndzy (oj, mak drogi w tym roku i coraz droższy


Dobra, mam nadzieję, że dzisiejszy wysyp głąbów się skończył (i nie mówię o czarnym durniu przyssanym do mojej szyi).
Kora straciła kieł. Jakiś kawałek czegoś (wyglądało jak kawałek kości lub plastiku? za małe, żeby stwierdzić bez wnikliwych badań na pewno) wbił się w kieszonkę i drażnił, stopniowo coraz bardziej zapewne. W każdym razie dziąsło już było do tego stopnia 'rozmiękłe', że przy oglądaniu paszczy kieł się po prostu w nim cały schował


Kieł i 'coś' w każdym razie zostało usunięte, mała dostała osłonę, kroplówę, witaminki i przeciwbólowy. Oraz nakaz pilnej obserwacji przez najbliższe 2-3 doby, czy je i czy jest poprawa. Jest niestety pewne prawdopodobieństwo, że gdzieś głęboko jednak się toczy stan zapalny.
Jednak mimo obaw, że początkowo może dalej nie jeść ze strachu przed bólem, kotek się po powrocie rzucił do michy jak dziki


Jednak nie ma co powstrzymywać ataków paniki

Poza tym srajdy zostały obejrzane, omacane, osłuchane, zważone i uznane za ozdrowieńców (poza w/w zębowymi sprawami). No i obzachwycane

Kirys - 1,3 kg
Kara - 1,25 kg
Kora - 0,95 kg, ale mam nadzieję, że teraz szybciutko dogoni czarne...