Wczoraj około godziny 22 zawitała w moim domu nowa znajda. Parkingowa. Otóż kiedy moja rodzicielka wracała z pracy usłyszała żałosne, głośne miauczenie. Myślała, ze to jakiś dorosły bezdomniak, który pewnie niejednokrotnie stołuje się przy śmietnikach...Zapragnęła go nakarmić, zaczęła wołać, rzucać kawałki jakiegoś mięcha...i wypełzło spod samochodu maluteńkie, czarne coś. Kotka, cudowna, śliczna, malutka, młodziutka - 3,5 do 4 miesięcy. Piękne ciemnożółte, duże oczy. "Czarno-biała". Przystosowana do ludzi, lgnąca do kotów, zadbana. Bez oznak chorób. Chociaż jest jeszcze trochę niepewna ludzi, na rękach rozpływa się mrucząc. Być może czyjaś. Ogłoszenia pójdą w ruch w weekend, ale...
Ale myślę, że jeżeli ktoś szukałby jej nie mógłby jej przegapić - USŁYSZEĆ. Na parkingu na 100% spędziła jedną całą dobę

. Mama wracając z pracy przedwczoraj o tej samej porze też ją słyszała, tyle, że przez krótką chwilę i na myśl nasunął jej się wyżej wymieniony bezdomniak. Zanim doszła do parkingu miauczenie ustało.
Dziewczyna przyniesiona do domu była wystraszona, zziębnięta, wygłodzona. Do tej pory nie załatwiła się
(koopa, bo siku było, tylko nie na miejscu, ale to nic na razie) , brzuch twardy. Dostała ciut parafiny, żeby, jak już przyjdzie, co ma przyjść, było jej łatwiej.
Zobaczymy co z nią będzie, teraz pracujemy z całą familią nad oswojeniem jej do końca. A później trzeba odbyć poważną rozmowę nad tymczasowaniem jej. Czy tymczasujemy, czy zostaje na stałe, bo jest wspaniała
czarno...

...biała

(piękny biały pędzelek na samym końcu ogona i parę włosów na brzuchu i piersi, to cała jej białość

)