I słusznie,
poczekaj jeszcze,
bo malusia jest i trzeba jej
super domek znaleźć.Taszka nadal szuka domku……Brego.Gdy wychodziłam dziś na zajęcia z rana,
wymiotował bidulek

i jak Boga kocham, nie mogłam się zebrać,
bo nie miałam sumienia go zostawiać.
Moja siora się nim zajmowała.
Gdy wróciłam wieczorem, stan był bardzo zły.
Na przemian wymiotował i chciał kupciać,
ale już nic z tej jego ślicznej pupki nie leciało –
bo co, jak nic nie jadł,
więc tylko kucał jak do kupci i miauczał –
Boże, będę płakać.
Niedziela – zero wetów w mieście.
Miał wysoką gorączkę, był strasznie odwodniony i słabiutki.
Flori-blu poleciała do apteki i kupiła co trzeba,
bo u mnie z kasą – wiadomo.
Inna
dobra ciocia zrobiła mu kroplówe
(ciocia ma duuuże doświadczenie, bo sama już mogła by być wetem…
tyle tego ratowała już…)
To było ok. 20tej.
Teraz ja, podałam mu kolejne 30 cm. kroplówy.
solutio regeri freseniusTo moje pierwsze takie zadanie i bałam się jak cholera,
ale udało się.
Boje się nocy,
boje się dnia,
boje się, czy z tego wyjdzie –
przepraszam, ale kur#%$&# strasznie się boję…
Jutro z rana do weta – już odliczam godziny….