to połamanie pourlopowe to jakiś syndrom powrotu jest , bo ja zawsze też tak mam ....Brak sił i ruszyć się nie można ......
Kociaczki z piwnicy piękne są .....ale chybadobrze by było jakby jednak jak najdłużej się da były z mamą ...
Rozmawiałam dziś o tych kociaczkach z Moniką i powiedziała mi bardzo niepokojącą rzecz ...............; że matka może potraktować piwnicę wujka jako miejsce "spalone" bo stamtąd zginęły jej kocięta .

A z dobrych wieści ......mam domek dla Charliego .....
nie jest to domek wymarzony , zwłaszcza , że w pierwszej chwili odmówiłam Panu .....
Domek jest w na wsi , pod Rejowcem Fabrycznym, będzie domkiem wychodzącym , ale ulica jest ponad 200m od domu ...
Kilka dni temu odmówiłam Panu , bo mówił od razu o dworze , podwórku i puszkach z Biedronki , kiłbasce i wędlince......

Pan jednak nie dał za wygraną , wydzwaniał i pisał , że nie ma doświadczenia , ale chce się nauczyć , żebym mu wypisała karmy i że na pewni spełni mój warunek o minimum miesięcznym przetrzymaniu Charliego w domu - do pierwszego wypuszczenia .....itd ......
Nie mam złudzeń - Royala i piersi z kurczaka to on nie będzie jadł .....ale przy takim zatrzęsieniu kociaków , i tak małym czasie .postanowiłam dać Panu szansę ........Pan Grzegorz jest młodym człowiekiem , własnie się żeni , chcą mieć z żoną kota w domu , do przytulania , obiecał , że na pewno Charli nie będzie kotem podwórkowym , tylko kotem mieszkającym w domu z możliwością wychodzenia .....
Charli jest jeden raz zaszczepiony , powtórka powinna być za kilka dni , ale wstrzymam się , żeby przed samą zmianą mijesca mu nie podawać ..Pojadę przed moim wyjazdem na wczasy , na wizytę poadopcyjną pod pozorem doszczepienia malucha

Charli najprawdopodobniej pojedzie do nowego domku w sobotę .....