Warszawa centrum- połamany kot w lecznicy na Strzeleckiego

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto lut 26, 2008 16:27

światełko w tunelu widzieli niektórzy z nas....weci prowadzący kota nie...
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43975
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 26, 2008 16:41

Kot strasznie cierpial ,moze nawet sami podjeli taka decyzje ? Moze to i dobrze...wazne ze biedak juz nie musi znosic bolu :cry:

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto lut 26, 2008 16:52

ku wyjasnieniu ....moja decyzja nic by tu nie wniosła ...taką decyzje mogła podjąc tylko osoba umieszczająca tam kota ,lub osoba na którą były talony...
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43975
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 26, 2008 18:06

Może nie będę komentować bo musiałabym chyba 3/4 zakropkować cenzurą :twisted: :evil:

nicia1982

 
Posty: 493
Od: Pon lut 04, 2008 14:04

Post » Wto lut 26, 2008 18:52

Never, znalazłam watek sparaliżowanej kotki Z tego co przeczytałam kotką zajmuje się tylko dr. Madejski i chyba z forum nikt nic nie wie aktualnego

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=64 ... &start=210

A co do dzisiejszego wydarzenia, to mam przeczucie że lecznica nie zrobiła tego "na telefon" , wiadomo było że to kot bez wlaściciela, może stan jego był tak bardzo ciężki że nie powinno się go już ruszać, przekładać, przewozić i dodawać cierpienia. Tak myślę, no.. mam nadzieję

toffik

 
Posty: 341
Od: Wto lip 24, 2007 13:55
Lokalizacja: Warszawa Wawer

Post » Wto lut 26, 2008 19:21

Biedny koteczek..[i]

Dobrze byłoby wiedzieć na przyszłość, jak to prawidłowo powinno wyglądać...
I kto tę decyzję o uśpieniu podjął...
Tak dla naszej własnej informacji a nie po to żeby kogoś rozstrzelać.. :(
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Wto lut 26, 2008 19:37

Dobrze że kot nie cierpi,bo chyba on był najważniejszy ,Po tym dzisiejszym zdarzeniu doszłam do wniosku że może lekarze czasami powinni podejmować decyzje za opiekunów zwierząt.Czasami są one bardziej przemyślane i rozsądne.Uważam że lekarze byli ok,gdyby nie ,mogli np.powiedzieć że będą operować zgarnąc kasę ,a potem powiedzieć że niestety nie dało rady.Takich też znam .
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Wto lut 26, 2008 19:46

Nie rozumiem,jeśli ktoś dzwoni to się przedstawia.Nie rozmawiam też z nikim ,kto się nie przedstawił.To normalne.Bardzo było mi żal tego kotka, byłam zdania,że należy skrócić jego cierpienia,ale decyzja należała do osoby pod opieką której był kot i to nie ulega najmniejszej wątpliwości.Kto pracuje w tej lecznicy?Osoba dzwoniąca MUSIAŁA podać swoje nazwisko.Co oni mówią ,bo nie wierzę,że zrobili to po anonimowym telefonie.Pomijam,że absurdem jest sytuacja,że dzwonię i mówię 'proszę uśpić'.

ewar

 
Posty: 56126
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto lut 26, 2008 19:57

a ja czuje spokuj,wiem że juz nie cierpi,że nic go nie boli ,że nikt nie tarmosi jego zbolałym ciałkiem...
od niedzieli było wiadomo że nie ma szans ,że przedłużamy jego cierpienie..

byłam przeciwna ciaganiu go po innych lecznicach..
nie ukrywałam tego..
ale uszanowałam wasze zdanie ...
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43975
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 26, 2008 22:12

Tu nie chodzi o to,czy powinien być uśpiony/z tego,co pisałyście wynikało,ze jego cierpienia były niewyobrażalne/,ale jak to zrobiono.Chodzi mi oczywiście nie o zabieg,tylko podjęcie decyzji.Jakiś telefon i już.

ewar

 
Posty: 56126
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto lut 26, 2008 23:05

toffik pisze:Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać i muszę coś napisać.
Pewnie mnie zakrzyczycie bo determinacja w Was przeogromna w każdym ratowaniu.
Ale, Już kiedyś przyszło mi na myśl, że nieraz to "sztuka dla sztuki". Śledzę ten wątek i aż mnie mdli jak myślę o cierpieniu tego kota. powiedzmy że ten cudotwórca o którym piszecie podejmie sie operacji, potem kilka tyg. usztywniony (leżące ciałko, cewnikowanie?, pod siebie?) czy potem da gwarancje jako takiej sprawności, czy będziecie szukać opiekuna potrafiącego zając się kaleką.

Mam w pamięci sparaliżowaną kotkę w Rembertowie, Uratowana, ale czy ktoś dojeżdża pomóc robić jej specjalne masaże ??
Nie ma dla niej odpowiedniego domku i co dalej ??

Naprawdę nie chcę nikogo urazić, jesteście wspaniałe, ale .. dobrymi chęciami to .. wiecie co


Cuda czy nie cuda sie zdarzaja...

Moja Kokodacznosc przyjechala do mnie z Tarnowskich Gor.

Bylo mi zle, bardzo nawet.

Ale (dzieki miau poniekad) jest ok.
Na tyle, na ile moze byc.

Kokodupsko zyje, ma sie swietnie; ma przystosowane
do swojej ulomnosci warunki.
Nie wyobrazam sobie, zeby jej nie bylo.
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Śro lut 27, 2008 10:27

Dorota, zgadzam się z Tobą całkowicie.... :cry:

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Śro lut 27, 2008 12:42

Wielkie podziekowania należą się lecznicy za przyjęcie kota ,zawalke o niego..bo tak naprawde nikt nie chciła go przyjac ,żadna fundacja ,żadna lecznica ,żadna prywatna osoba.....oni to zrobili
zrobili nawet więcej bo mimo ze zdjecia były jednoznaczne ,nie uspili kota tylko ściągali coraz to innych wetów w tym naprawde dobrego dr. Mikowa.

dali mu szanse ,której nie dał nikt...

a leżał biedak wcześniej ze 3 dni umierając z cierpienia...na ulicy.

lecznica mogła uspic kota bo był bazpanski...szukali ratunku...
o godz .11 lub coś koło tego rozmawiałm z nimi ,napisałm na forum ze bardzo cierpi ,że ja bym skróciła mu cierpienie...
zaczeła sie wtedy akcja na cito nie dopuścić do uśpienia...ratować za wszelka cene...
byłam przeciwna męczeniu go dalej ,czego nie ukrywałam ,nawet pisałam o tym...
na pw dostawałam ogromną ilośc wiadomosci ze po co znęcamy sie nad kotem ,pisałam że między innymi Heni ze ja jestem temu przeciwna..

ale nie oponowałam ,było was wiecej.

Decyzje o uśpieniu podjeła osoba która jako jedyna odwiedzała kota ,widziała jego cierpienie ,czyli osoba na którą były talony.


i tak myśle że gdyby ktoś załatwiając całą tą akcje dla kota ,zadzwonił wcześniej do nich że chce jeszcze skonsultować z innym wetem ,kot by zył

żył by i dalej by się potwornie męczył ....

Brykaj Zorro po tęczowych łąkach [']
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43975
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 27, 2008 12:45

:cry:

[']
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Śro lut 27, 2008 13:05

dorcia44 pisze:Wielkie podziekowania należą się lecznicy za przyjęcie kota ,zawalke o niego..bo tak naprawde nikt nie chciła go przyjac ,żadna fundacja ,żadna lecznica ,żadna prywatna osoba.....oni to zrobili
zrobili nawet więcej bo mimo ze zdjecia były jednoznaczne ,nie uspili kota tylko ściągali coraz to innych wetów w tym naprawde dobrego dr. Mikowa.


dorciu, była fundacja i jeszcze inna lecznica gotowa się tym kotem zająć - co pewnie nie zmieniłoby sytuacji.

Co do dr Mikowa, no cóż, wystarczy zajrzeć na stronkę Blue i zobaczyć historię kotki operowanej przez niego, żeby nie mieć dobrego zdania.

Zgadzam się, że przedłużanie cierpienia kota nie miało sensu. Wydaje mi się, że gdyby kotu udzielono pomocy od razu, a nie po kilku dniach, to miałby może jakieś szanse...

['] :cry: :cry: :cry:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 50 gości