Domki znalezione, hurra;-)

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim

Post » Sob wrz 29, 2007 16:46

Dla zainteresowanych - opis zmagania się z Farbą i Frontline. Nic o maluchach.

Ponad pół godziny nam zajęła akcja kropienia Farby. Okazuje się, że ona jest tak zestresowana, że mało je i prawie w ogóle się nie załatwia. Ale to za chwilkę.
Wzięliśmy krople walerianowe - one ją zwabiają z szafy na podłogę w przeciągu paru minut. Pokój zamknęliśmy, Kernel próbował się przedrapać do nas przez drzwi ale dał sobie spokój. Nakropiliśmy kropli na taki mały dywanik łazienkowy i czekaliśmy z Frontline na dole. Po paru minutach zeszła z szafy i zaczęła powoli podchodzić. Powąchała rękę TŻ też skropioną i poocierała się o nią ale na próbę głaskania odsunęła się na dwa kroki i zaburczała niemiło. Obeszła trochę pokój (pewnie żeby sprawdzić czy nikt sie nie ukrył) i znów do nas. Tym razem ja skropiłam sobie dłoń i położyłam na dywanie. Frontline TŻ miał jej nakropić jak się będzie schylała. Ryzykując, że tylko część dostanie się do skóry, bo Farba nie dałaby sobie sierści odchylić:/. Kota pochyliła się nad moją ręką i wąchała intensywnie (aż mnie obśliniła) ale na każdy szelest TŻta odwracała się. Podeszła w końcu do dywanika i... zsikała się na niego! Ale trwało to baaaardzooo długo, stąd moje podejrzenia, że od co najmniej wczoraj na dole nie była:( A jak już skończyła to czmychnęła na szafę a my zabraliśmy się za sprzątanie... Plan A nie wypalił... Blan B przewidywał wyłożenie na miseczkę jej ulubionej śmieciowej karmy o śladowych ilościach mięsa i dużej ilości zapachu i smaku ( ;) ). Kota oczywiście zeszła. Pewnie nic oprócz wczorajszego mokrego (które jej dałam na szafę) nie jadła:( Zeszła i zaczęła jeść. Jeszcze przez chwilę była bardzo czujna ale już głód był silniejszy i bez reszty oddała się jedzeniu. Na dodatek usytuowała się przodem do mnie a zupełnie tyłem do TŻta, który po paru chwilach po prostu nakropił jej lek między łopatki. Nie zwróciła uwagi na szelest bo staraliśmy się dość głośno rozmawiać non stop. Frontline gładko spłynęło po włosach (pochylony kot, włosy pod kątem, taka sztuczka;-) ). Wstrząsnęła się lekko ale nie przerwała jedzenia! A my byliśmy w szoku. Zjadła połowę i myk na szafę. Siedzi tam grzecznie i nawet się nie liże... Po prostu szok...

Ale bardzo się o nią boję. To chyba jest kot idealny dla jakiejś staruszki, która siedzi cały dzień w domu i wszystko odbywa się bardzo spokojnie. Farba nie lubi hałasu, nie lubi Kernela (który gania i generalnie jest wobec niej coraz bardziej agresywny. Dojrzewanie? Mam nadzieję, że tak i że to minie przynajmniej częściowo jak go ciachniemy. ), nie lubi maluchów (czyli wszelkich nowości). Najlepiej byłoby jej chyba właśnie jako jedynemu kotu osoby przebywającej dużo w domu. U nas tego niestety nie dostanie. A ja nie wiem jak jej ulżyć, jak pomóc być szczęśliwym kotem...

Na razie na czas obecności maluchów jedną kuwetę postawiłam w pokoju - niech ma bliżej. Mam nadzieję, że będzie się do niej załatwiać a nie gdzieś na dywan czy na szafę... I michę z chrupkami na szafę, tam gdzie się bunkruje. Nic więcej zrobić nie mogę. Może będzie lepiej jak Kernela ciachniemy, ale kto wie...

shenn

 
Posty: 175
Od: Wto wrz 11, 2007 7:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob wrz 29, 2007 20:45

O rany. Ale się zmęczyłam... Dodałam ogłoszenia chyba wszędzie, gdzie się da. Przyjaciel obiecał też podrukować i na uczelni rozwiesić. Teraz czekamy na reakcje;-)

Powiedzcie mi o co pytać przy pierwszej rozmowie telefonicznej? Jak sprawdzać potencjalnego nowego właściciela?

ps- i jak radzić sobie z rozstaniem... Druga czarna ma już imię - Mrówka, a ja coraz bardziej się do tych maluchów przywiązuję... Echs, ciężko będzie.

shenn

 
Posty: 175
Od: Wto wrz 11, 2007 7:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob wrz 29, 2007 22:38

Nie chciałabym nikogo martwić (w tym siebie...) ale Tadek coś kaszleć zaczął od wczorajszego wieczora (przynajmniej wtedy to zauważyłam). Kaszel to raczej bo na kichanie nie wygląda. Ale dziś też kichnął... W poniedziałek drałujemy do weta. Z grzybem i z Tadkiem. Kurcze:/ Nie jest dobrze. Jak się rozchoruje to co ja niby mam z nim zrobić? Nie mam kolejnego pomieszczenia do izolacji. A jak znów antybiotyk to jeszcze tego grzyba złapie co mi po domu fruwa (ja już mam plamkę, TŻ już ze cztery:/). Wszystko się okrutnie komplikuje. Ajajaj...

shenn

 
Posty: 175
Od: Wto wrz 11, 2007 7:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie wrz 30, 2007 9:48

I jeszcze, żeby przypadkiem nie było za mało problemów, ktoś z trojaczków w nocy zwymiotował w kilku miejscach pianą. Mogłabym to powiązać z osobą Tadka, bo rano nie bardzo chciał jeść (znów głaskany na moich kolanach dopiero pociamkał zaledwie kilka kawałeczków) ale nie chcę być pochopna. Ech.

shenn

 
Posty: 175
Od: Wto wrz 11, 2007 7:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie wrz 30, 2007 11:46

juz dzwonilam do shenn ale tu tez napisze.. mysle, ze jesli (TFU TFU TFU, nie daj boze!) cos z tadziem jest nie tak, to jutro to weterynarz powie. i ja mysle, ze przede wszystkim to jesli chory to pozostala dwojka narazona bedzie.. ja mam ten tydzien CALY wolny. we wtorek rektorskie, w czwartek dziekanskie, a tylko w te dni mam zajecia. umowilismy sie na ten piatek na odebranie tadzia, ale ja gotowa jestem juz od tygodnia.

mysle, ze najlepszym rozwiazaniem bedzie, jak wezmiemy go do siebie i zajmiemy sie ewentualnym (mam nadzieje, ze to tylko chwilowe problemy..) leczeniem. ja sie na tyle zaangazowalam w losy tych kotow- nie ukrywam, ze tadka najbardziej, ze nie zaley mi na wygodzie i wzieciu super zdrowego i wypieszczonego kota. moge podjac trudy leczenia, pielegnowania itp. ja po prostu chce sie nim opiekowac i chce dla niego jak najlepiej.


dlatego czekam na wiesci jutro co u tadka i co u malej z grzybem.

aaa, teraz tak sobie mysle, ze moze tadek siostre wylizal po tym frontlajnowaniu i do dlatego te wymioty... no nic, trzymam kciuki, tyle moge zrobic. i jak zwykle oferuje pomoc, ale to shenn juz wie.
Obrazek

vadliszka

 
Posty: 203
Od: Wto wrz 18, 2007 16:32
Lokalizacja: szczecin

Post » Nie wrz 30, 2007 22:01

Obawiam się, że Tadek ma katar. Przed chwilą dokonałam osłuchania kota i niestety nie ma czystego oddechu:( Jutro się wszystkiego dowiem u weta. Wiem, że najlepiej by było go odizolować (choć skoro on już ma to na pewno już zaraził, ale póki co dziewczynki nie wykazują zainfekowania). Trochę się tylko boję na podstawie własnego doświadczenia, że nowe miejsce może spowodować nasilenie choroby:/ Musiałby mieć bardzo dużo uwagi i jak najmniej stresów... Niestety nasza pierwsza kicia (ze schroniska wzięta, dlatego nigdy więcej nie wezmę żadnego malucha ze schroniska) stres przeprowadzkowy przypłaciła życiem na skutek rozwinięcia się wszystkich chorób, którymi zaraziła się w schronisku:( Dlatego bardzo się martwię o wszystkie choroby jakie nękają te nasze maluchy łazienkowo sypialniane...

shenn

 
Posty: 175
Od: Wto wrz 11, 2007 7:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon paź 01, 2007 16:21

Nasza mała dziewczynka od zaropiałych oczu zyskała dziś imię. Wszystko przez to, że TŻ zaspał do pracy. Leżąc tak i złorzecząc budzikowi pomyślał o Leonie Zawodowcu i pojawiła się Matylda:D

Co zaś się tyczy dzisiejszej wizyty u weta. Matylda wygląda lepiej po maści, ale została teraz odrobaczona zanim zaczniemy podawać leki doustnie. Same leki (Orungal i Imaverol) mamy od Kotalizator i Jacka (jesteście naszymi aniołami! :aniolek: dziękujemy z całego serca).

Trojaczki również odrobaczone mają być pod obserwacją efektów wydalania;) . Jak wszystko będzie pięknie to Tadek wędruje w piątek do Vadliszki. Ona się pewnie już doczekać nie może a nam się robi coraz smutniej, że będziemy się musieli z nim rozstać... Do tego maluchy mają dostawać witaminki B kompleks dla poprawy zdrowia. To całe kasłanie Tadzika może być właśnie spowodowane robalami również. No nic, obserwacja do piątku. Cieszy mnie to, że już się prawie nie drapią a i na posłaniu, które dziś zmieniałam, nie było pełzających potworów. Dlatego też dałam im już kocyk od Vadliszki. Niech sobie zapachem nasiąka. Spodobał się maluchom bardzo:-)

Co do Żaby z niesprawną nóżką. Wetka, inna niż poprzednio, powiedziała, że prześwietlenie nic nie da. A ja się biję z myślami czy jednak go nie zrobić. Nie wiem zupełnie z czego może wynikać taki problem i nie wiem czy dałoby się go naprawić... Jak myślicie?

Do tych wszystkich rewelacji daliśmy dziś Farbie tabletkę uspokajającą (od wetki) żeby sprawdzić czy zje w mięsie pokruszoną. Zjadła część i zachowuje się (zachowywała, bo już się poprawia) jak naćpana. Oczy jak talary do tego szkliste, chód jak pijaczyny i takie łażenie z kąta w kąt, szukanie swojego miejsca. A teraz pije bardzo dużo wody (którą musieliśmy jej przynieść, bo do kuchni jak weszła i zobaczyła maluchy śpiące na krześle to sycząc wycofała się chwiejnie do pokoju). Co za kot...

shenn

 
Posty: 175
Od: Wto wrz 11, 2007 7:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon paź 01, 2007 17:18

Cieszę się, że kociakom zaczyna się jakoś układać.

"Moje" maleństwa czują się dobrze, apetyt im coraz bardziej dopisuje, robią się bardziej pewne siebie i nie chowają się po kątach gdy wchodzę, tylko chętnie zwiedziłyby przedpokój.
Są coraz bardziej miłe i już lekko mruczące.
Im również podajemy Orungal i robimy wcierki z Imaverolu.
Biedne, mają wyłysienia na łapkach i uszach.

Dzisiaj sheen i mój TŻ próbowali pochwycić mamę zagrzybionych kociąt, niestety nie udało im się.

Za to mój TŻ złapał kotkę na ul. Dubois, jest już po sterylizacji, zoperowano jej również zaawansowaną przepuklinę.
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon paź 01, 2007 22:04

Przed chwilą zważyłam moje dziewczynki, ważą 0,92 kg (czarno - biała) i 0,99 kg (szaro - biała).
Przez tydzień przytyły zatem po 100 i 90 g, bo poprzednio ważyły 0,82 i 0,90 kg :D
Apetyt naprawdę mają coraz większy, rozkręcają się.
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto paź 02, 2007 15:52

Same dobre wieści :dance2:

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Wto paź 02, 2007 20:54

jeszcze 4 maluchy szukaja domkow!

a jeszcze tylko sroda i czwartek i w piatek TADZIU w koncu sie do nas wprowadzi =]

moje szczescie nie ma granic!!
Obrazek

vadliszka

 
Posty: 203
Od: Wto wrz 18, 2007 16:32
Lokalizacja: szczecin

Post » Wto paź 02, 2007 20:55

Tak w telegraficznym skrócie (bo męczy mnie okropny ból głowy...):

- Matylda (ta od grzyba) zwymiotowała dziś rano. To możliwe, że po paście odrobaczającej tak może być? Poza tym zachowuje się tak samo (co rano skacze mi po głowie i spać nie daje:/) i je też ładnie.
- Grzyb atakuje mnie i TŻ. Bronimy się dzielnie ale cóż poradzić jak ten mały zagrzybiony kociak łazi nam w nocy po pościeli?:?
- Trojaczki dostały sraczki. Znów pytanie czy to po paście tak może być? (Jedna z kup była normalna o dziwo). Poza tym już Tadek nie kasła a przynajmniej ja nie słyszałam. Więc może rzeczywiście to ten powód. Będę go bacznie obserwować. Kociambry jedzą normalnie. No i Frontline działa bo się już nie drapią:-)
- Dzwoniły do mnie dziś dwie osoby chętne na Mrówkę. Obu zależało na czarnym kocie. Niestety drugiej osobie musiałam odmówić Mrówki proponując Żabę z chorą nóżką. Kobiecina zapytała tylko czy jest czarna (?). Co do tych osób mam pytań parę:
:arrow: pierwszy pan o bardzo miłym spokojnym głosie powiedział, że miał już kotkę, miała trzy lata jak na działce pewnego razu (cytuję) "wybrała wolność". Ogólnie mieszkają w bloku ale ta działka mnie niepokoi. Jak przekonać tego gościa, żeby kota nie wypuszczał? Czy może darować sobie tego faceta? Czy dać warunek niewypuszczania kota na działce? Wysłałam mu ABC i wzór umowy, żeby mógł przemyśleć sprawę. Nie śpieszyło mu się, powiedział, że kotek ma być przede wszystkim zdrowy więc poczeka na efekty tego odrobaczania spokojnie. Sterylizacja na pewno.
:arrow: Pani, dość młoda mówiła, że jej narzeczony znalazł w stoczni małego kotka. Wcześniej mieli tylko psy i szybko musieli się doszkolić i między innymi doczytali, że mały kotek rozwija się i wychowuje najlepiej z drugim małym kotkiem dlatego szukają towarzystwa dla tego znalezionego. Pytali niestety o Mrówkę. Musiałam powiedzieć, że Mrówa już jest zaklepana i mogę zaproponować Żabę, która również jest czarna i ma tylko dwie białe plamki z wierzchu (o czarność kota pani pytała). Przy wspomnieniu o nóżce chorej nie usłyszałam zawahania głosu, ale nie mam 100% że rzeczywiście to nie problem. Również nie śpieszno im, bo chcą też swojego zaszczepić (miał KK) więc poczekają na wydobrzenie po paście. Pani mówiła, że już nawet rozmawiała z wetem o sterylizacji (na za około 2,5 miesiąca się umówili). Poza tym bardzo chętnie dostałaby ode mnie ABC bo ogólnie to ich pierwszy kot w życiu. Tylko nie ma internetu więc muszę wydrukować i się z nią umówić.

Co sądzicie o tych ludziach? Jak z nimi rozmawiać dalej? Czy oni są godni zaufania?

ps-chyba jednak pójdziemy z małą Żabą na prześwietlenie, bo nawet nie wiem co mówić ludziom o tym problemie...

shenn

 
Posty: 175
Od: Wto wrz 11, 2007 7:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto paź 02, 2007 21:01

shenn, jak sie ciesze, ze sa chetni na kociaki!! i jak sie zsynchronizowalysmy- posty prawie co do sekundy ;)

do piatku!!
Obrazek

vadliszka

 
Posty: 203
Od: Wto wrz 18, 2007 16:32
Lokalizacja: szczecin

Post » Śro paź 03, 2007 20:56

Proszę, pomóżcie, odpowiedzcie na moje pytania dotyczące odrobaczania i tych ludzi, co dzwonili. Ja jestem zupełnie zielona w tych sprawach i nie wiem co robić. Na dodatek grzyb atakuje mnie coraz bardziej. Już chyba mam z 10 plamek w różnych miejscach :crying:

shenn

 
Posty: 175
Od: Wto wrz 11, 2007 7:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro paź 03, 2007 22:06

Pierwszego gościa to ja bym sobie raczej odpuściła, jak zadzwoni jeszcze raz to możesz zapytać co planuje zrobić żeby ta sytuacja się nie powtórzyła, możesz mu wspomnieć, że taka "wolność" to raczej nie kończy się dobrze dla kota, zwłaszcza dla kota przyzwyczajonego do życia w mieszkaniu, jeśli nie jest tego świadomy.
Powiedz mu, że mocno Ciebie niepokoi ta sprawa, że włożyłaś mnóstwo pracy, czasu i pieniędzy w tego kotka i nie możesz podejmować takiego ryzyka, że ktoś mu podaruje "wolność", bo ty właśnie od "wolności - bezdomności" tego kotka uratowałaś.

Pani od kota ze stoczni do nas też dzwoniła.
Gdy TŻ ją zapytał czy kotek jest zaszczepiony powiedziała, że jest umówiona na środę.
Próbowaliśmy ją namówić, że musi najpierw zaszczepić pierwszego kota i poczekać aż uzyska on jakąś odporność - sprawiała wrażenie, że to rozumie, że wcześniej nie zdawała sobie z tego sprawy.
Ogólnie sprawiła dobre wrażenie, często tacy ludzie bez doświadczenia są znacznie bardziej otwarci na wiedzę i sugestie, niż ci co mieli już kota i uważają, że wiedzą wszystko i nie są w stanie przyjąć żadnej uwagi.

Wymioty zdarzają się przy odrobaczaniu, ze sraczką dotąd nie miałam do czynienia i nie wiem.
Zadzwoń rano do weta.
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości