Ponad pół godziny nam zajęła akcja kropienia Farby. Okazuje się, że ona jest tak zestresowana, że mało je i prawie w ogóle się nie załatwia. Ale to za chwilkę.
Wzięliśmy krople walerianowe - one ją zwabiają z szafy na podłogę w przeciągu paru minut. Pokój zamknęliśmy, Kernel próbował się przedrapać do nas przez drzwi ale dał sobie spokój. Nakropiliśmy kropli na taki mały dywanik łazienkowy i czekaliśmy z Frontline na dole. Po paru minutach zeszła z szafy i zaczęła powoli podchodzić. Powąchała rękę TŻ też skropioną i poocierała się o nią ale na próbę głaskania odsunęła się na dwa kroki i zaburczała niemiło. Obeszła trochę pokój (pewnie żeby sprawdzić czy nikt sie nie ukrył) i znów do nas. Tym razem ja skropiłam sobie dłoń i położyłam na dywanie. Frontline TŻ miał jej nakropić jak się będzie schylała. Ryzykując, że tylko część dostanie się do skóry, bo Farba nie dałaby sobie sierści odchylić:/. Kota pochyliła się nad moją ręką i wąchała intensywnie (aż mnie obśliniła) ale na każdy szelest TŻta odwracała się. Podeszła w końcu do dywanika i... zsikała się na niego! Ale trwało to baaaardzooo długo, stąd moje podejrzenia, że od co najmniej wczoraj na dole nie była:( A jak już skończyła to czmychnęła na szafę a my zabraliśmy się za sprzątanie... Plan A nie wypalił... Blan B przewidywał wyłożenie na miseczkę jej ulubionej śmieciowej karmy o śladowych ilościach mięsa i dużej ilości zapachu i smaku (
Ale bardzo się o nią boję. To chyba jest kot idealny dla jakiejś staruszki, która siedzi cały dzień w domu i wszystko odbywa się bardzo spokojnie. Farba nie lubi hałasu, nie lubi Kernela (który gania i generalnie jest wobec niej coraz bardziej agresywny. Dojrzewanie? Mam nadzieję, że tak i że to minie przynajmniej częściowo jak go ciachniemy. ), nie lubi maluchów (czyli wszelkich nowości). Najlepiej byłoby jej chyba właśnie jako jedynemu kotu osoby przebywającej dużo w domu. U nas tego niestety nie dostanie. A ja nie wiem jak jej ulżyć, jak pomóc być szczęśliwym kotem...
Na razie na czas obecności maluchów jedną kuwetę postawiłam w pokoju - niech ma bliżej. Mam nadzieję, że będzie się do niej załatwiać a nie gdzieś na dywan czy na szafę... I michę z chrupkami na szafę, tam gdzie się bunkruje. Nic więcej zrobić nie mogę. Może będzie lepiej jak Kernela ciachniemy, ale kto wie...


dziękujemy z całego serca).



