Lawina jak to Lawina, trochę rozrabiaków, trochę smutnych, ale wszystkie pragnące domków.
Nie wszystkie, tak jak Mrusia, uwielbiające mizianki.
Niektóre bardzo nieufne, sycząc dają do zrozumienia, żeby do nich nie podchodzić.
Dzisiaj mogłyśmy się przekonać, jak ludzie traktują swoje zwierzaczki.
Oddali bez żadnego żalu, jednoroczną kocinkę - krówkową dziewczynkę - która podobno siusiała w kapcie.
Nie wiemy, czy była szczepiona.
Nie wiemy, czy miała robione jakiekolwiek badania.
Być może kocina ma problemy z nerkami albo pęcherzem.
Może i tak być, że nie była nauczona załatwiać się do kuwetki.
Jedno wiemy - była skrajnie przerażona.
Siedziała w kąciku wystraszona.
Kiedy Domino wzięła ją na kolanka, wtuliła się w nią i w ogóle nie chciała zejść.
Dobrze, że Olusia przywitała ją bardzo, bardzo serdecznie.
Miejmy nadzieję, że koteczka znajdzie jak najszybciej domek.
Domek, który ją bezgranicznie pokocha, nawet jak nasiusia w kapcie.
Nasze króweczki zostały w pomniejszonym składzie.
Dwie jeszcze zostały - żywe sreberka.
Dwie już są w domkach.
Domino - cieszę się, że Cię poznałam.
