Relacja z miziania kotków
Zarazek jest jednym wielkim miziakiem

o gracji ciężarnej kotki
Plameczka - generalnie zachowuje się normalnie, jak przed adopcją. Ładnie się przywitała, jest miła, miziasta (łącznie z miauczeniem o uwagę), bez problemu można ją nosić na rękach. Zero agresji, strachu czy jakichkolwiek wyraźnych negatywnych uczuć. Może jest odrobinę ostrożniejsza i bardziej wycofana w porównaniu z tym, jaka była wcześniej. Na Zarazka szarżowała z sykiem, więc są na razie oddzielnie. Wcześniej syczała na Myszołapa, więc to też nie jest zmiana w zachowaniu.
Ciekawe, że bardzo przyjaźnie nastawiony Zarazek jakoś prowokuje syczące ataki innych "moich" kotów. Może po prostu dlatego, że pojawia się obcy na ich terenie?
Aktualny łazienkowy potwór - Tymek - jest śmieszny. Bo i się mnie, ale jednocześnie załapał już, że mizianko jest fajne, i za każdym razem wyraźnie walczą w nim uczucia "i chciałybym", "i boję się". Jednocześnie mruczy, tuli uczy, cały się kuli i cały "łazi" pod głaskaniem. Komedia. A na wstępie obowiązkowo na mnie syczy
