
Przepraszam, że tak późno, ale dopiero mam dostęp do internetu. Kicia wczoraj została mi przekazana w końcu razem z transporterkiem (jopop napiszę Ci pw, jakoś się umówimy na oddanie). Jest przepiękna! Przekochana! Po prostu wspaniała Akuma vel Mysza. Do północy wczoraj jeszcze u znajomego czekaliśmy na pociąg do domu. U niego trochę ją wyciągnęłam z transporterka, to się uspokoiła (tzn. przestała piskać). W pociągu powrotnym jechaliśmy sami, to w ogóle ją wypuściliśmy. Pozwiedzała przedział i sama wlazła do transportera, żeby pospać. W domu specjalnie nawet nie stresowała się. Pozwiedzała, napiła się wody (jeść nie chciała) i wlazła na półkę. Oni był w innym pomieszczeniu. Ale jak się okazało do czasu, bo jak się obudziliśmy, to Akuma siedziała na szafkach kuchennych (jak ona tam wlazła??), a Oni na podłodze ją obserwował. No to d... wyszła z rozdzielenia. Jak już TŻ ściągnął małe wystraszone stworzonko z szafek, okazało się, że to nie ona się boi, a Oni. Więc jakoś tak już zostawiliśmy ich razem. Na razie troszkę czasem (raz na 2h) fukają, ale jest dobrze. Już nawet spały obok siebie słodko. Zapowiada się kompletnie bezproblemowe dokocenie

A co do Akumy jako takiej. Jaka ona wychudzona! Kości obciągnięte skórą po prostu. A je jak ptaszek. Trochę podziubie i tyle (może to i lepiej, bo przynajmniej nie wymiotuje z przejedzenia). Wczoraj wieczorem dostała unidox, dziś rano kilka razy psiknęła, później już nie zauważyłam. Sierść ma trochę przerzedzoną, i taką nie bardzo, ale to pewnie jak podje i się wzmocni się polepszy.
Zdjęcia za chwilę
