Problem w tym, że Karmelka nie wierzy, że nowy domek jest dobry. Bidula całą noc ryczała, zrobiła qu.. na kanapie, nic nie jadła i nie piła. Jej nowa Duża przysłała rano maila, potem rozmawiałyśmy, powiedziała, że sama się popłakała, jak ciągle słyszała płaczącą Karmelkę. Rzeczywiście, w telefonie było słychać jak mała zawodzi. Długo nie myśląc zapakowałam Bonza do transportera, Duża Karmelki przyjechała po mnie i pojechaliśmy z Bonzuniem w odwiedziny. Karmelka aż zafrykała z radości jak zobaczyła Bonza. Zaczęła mu się żalić, jak to jej tutaj smutno. Koty razem zaczęły zwiedzać mieszkanie, Bonzo umył małej główek i po godzince zmęczona Karmelka zaczęła układać się do snu. My z Bonzem zapakowaliśmy sie do transportera (tzn. Bonzo do, a ja za rączkę i do auta) i pojechaliśmy do domku. Miałam telefon z domku Karmelki. Mała co prawda tylko skubnęła kurczaka, napiła się ociupinke wody, wlazła do kuwety i tylko troszkę już popłakuje, ale jest lepiej. Mam nadzieję, że Bonzo terapeuta wykonał swoje zadanie
