Ja już mam w domu kotkę, która moim zdaniem jest pół dzika bo raczej płocha to za słabe określenie.
To brytyjka pozaklasowa, pół roku wyciągaliśmy ją z najgłębszych kątów żeby jadła. Wystarczył jakikolwiek ruch na korytarzu a kotka znikała.
Nam to nie przeszkadza bo teraz wieczorami Aylin siedzi z nami, ogląda tv, przy misce jest pierwsza. Wprawdzie nadal nikt z gości jej nie widział ale to co. Taka po prostu jest.
Jak chce być pogłaskana to przychodzi do nas i dosłownie się drze.
Kilka głasków i idzie sobie. Czasem przedefiladuje po biurku.
W tej chwili jest znów zakamuflowana bo jest zła, że pojawił się Ciapek.
Ale mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu.
Czasami myślę, że przy naszym trybie życia to nawet lepiej że mamy zwierzaki, które nie są aż tak absorbujące w sensie dużej potrzeby bycia blisko nas.
Owszem chciałam mieć kota miziankowego i mam Ciapka.
Nie chcę nic obiecać i nie chodzi tutaj o charakter Kobry.
Jedyne wątpliwości jakie mamy to takie czy bez problemu utrzymamy taką gromadkę jaką będziemy mieli. Tylko to.
Dlatego tyle czasu trwały rozważania co do Oliwki.
Pomyślimy, poznamy kotkę, może z nią wrócimy, może zostaniemy przy obecnej trójce. Nie wiem.
Na wszelki wypadek weźniemy transporterek.
Ale kotka jest piękna i mam nadzieję, że przyszła dziś na kolana bo ewentualnie jest na tak.
Aha mam niedużego psa.