Alienorku, dziękuję w imieniu kotów za hamaczki. Jak tylko "idą" spać to zaraz się pakują na wysokości. Mała Jarzębinka na polarwoy bo Jaworek woli plasticzaną półeczkę. Choć oboje już na nim leżeli. Maciejka pcha się na hamaczek z ogonkiem. Co prawda po ogonku już pamięć została.

Maczek woli drugi od OKI. Malwina z Maliną mają kombinowany. Mam fajną półeczkę tylko po upraniu... No właśnie, wciepałam ją.

dokłądnie, choć mała nie jest. Ale takie jak ja potrafią zachachmęcić w miejsca super dobre i nie dostępne. Zakupiłam nawet stosowne opaski by przymocować do prętów i... zagubiłam. Pamiętam tylko swoje myśli, że "w tym miejscu będą zawsze dostępne". Ale co myślą blondynki a co robią to już inna bajka.

O pamięci zagubionej to już cała saga powstaje

. Nie mając nadziei na rychłe znalezienie i chęci

na szukanie zakupiłam kolejne. Koszyczki się psują, transporterki się psują... jakoś łatać trzeba. Po przyjściu do domu włożyłam w jedyne , najstosowniejsze dla mnie miejsce. Na tamtą chwilę tak mi się wydawało. Myślę sobie (uwierzcie myślałam

) ,że w tym miejscu co teraz je włożę , to na pewno dobrze będzie. I...Nie, nie zapomniałam gdzie.

Są. I to nawet dwie paczki.

Po otwarciu kuchennego pojemniczka , w który upchałąm leki kocie i akcesoria tortur np termometr, znalazłam w środku zaginioną pierwokupną .

Nie, nie znalazłam tam hamaczka choć miałam nadzieję ,że jednak
Jarzębinka skończyła w niedzilę antybiotyka ale od wczoraj kicha.
Maczek na antybiotyku.
Malina na antybiotyku.
Jaworek i Maciejka mają "prawie" biegunkę.Luźne kupale mocno mnie niepokoją.
Silverek fluczy się także i jest na antybiotyku.
Niestety, Malinka jakby cofnęła się w oswajaniu. Muszę bardziej znów nad nią popracować. Nigdy na kolankowa nie była ale lubiła głaskanie i mruczenie. Teraz , jeszcze jak bierze antybiotyk, to bardziej płoszy się. Winna chyba jestem i ja. W związku z takim żarem i sauną w mieszkaniu, nie trzymam ich w klatkach. Pozwalam biegać w osobnym pokoju. Wyciągam je już rano, jak jest chłodniej i pozwalam tam siedzieć aż się znów chłodniej zrobi. Fakt, więcej jedzą i więcej rozrabiają wtedy. Nie wspomnę o nabieraniu sprawności. Jednak tak jak Malinka np bardziej mają mnie bardziej w nosie. Zrobiły się bardzo wszędobylskie. Wysoki drapak to dla nich nic. Jak wiewióry skaczą. Dużo z nimi tam siedzę. Oczywiście zapominając o komórce by coś cyknąć.
Malunie bardzo lubią swobodę. Tylko usłyszą ,że oczki otworzyłam ,już darcie odchodzi. Nie da rady udać głuchej. Darcie nasila się wraz z ilością czasu jaki poświęcam by nakarmić doroślaki. A potem jest raj. Wyskakuje pierwsza "partia" z klatki aż im nogi odpadają.Potem kolejna, które już wiszą na pretach. To Jaworek i Jarzębinka. Po otwarciu pchają się same na ręce. Gaworząc i miaukoląc ,żem za wolna. Jak one cieszą się na widok kolegów, zabawek... Potem trzecia partia i znów radosne podskoki. Ostatni są Maczek i Maciejka. Oni zawsze mruczą i gadają do mnie. Ci, o których najbardziej się martwiłam są otwarci i kochający ludzi. Maczuś tak nie do końca łapki moje lubi ale Maciejka kocha włazić na kolana. Maczuś tak obok ludzia z brzuchem do góry leży. Malwinka to już w ogóle lizus. Jaworek to barankowiec i przylepa. Jarzębinka, niezależna panienka, też uczy się od brata wszelkich "numerów" , które nas wzruszają. Tylko Malinka... Ona w ogóle jest ostrożniejsza. Ale nic to, popracujemy i nad nią. Powolutku.
EMKI przyszły do nas jako ponad 3-miesięczne dzieci i bardzo się obawiałam czy dadzą radę oswoić się. Choć mam wątpliwości co do ich wieku. Wetka oceniła ich na środek kwietnia a ja w maju , na poczatku, ciężarną matkę jeszcze widziałam. Ale matka to spora kotka, ojciec też a dzieci także są większe niż ich rówieśnicy.Odpuściłam sobie jednak wywody , tak nic nie da.
Miałam pytanie o Jaworka i Jarzębinkę jednak w momencie dojścia do punktu o wizycie przed adopcyjnej w głosie nastąpiła wyraźna zmiana. Pogłębiła się ona jeszcze bardziej jak pani została uświadomiona ,że wizyta przed adopcyjna to nie tylko zrobienie jej przez nich u nas ale przede wszystkim odwrotnie. I pani ,choć umowę i ankietę wzięła, więcej już nie odezwała się.
Muszę ściupić swoje komórki szare ,na słońcu wyblakłę, i zabrać się za ogłoszenia każdego osobno.
Tylko jeszcze poszukać muszę chęci.