Prawie, bo mój Filip - tak samo jak Albert - też jest niesamowitym kotem. I gdyby nie to, że w domu mam właśnie kota, który po przejściach (naprawdę nieprzyjemnych) jest miziakiem i kocha ludzi i nawet nie ma w nim krzty agresji w życiu bym chyba nie uwierzyła, że to się dzieje naprawdę. A tak na serio to wciąż się dziwię. Koty są niesamowite. Naprawdę.
Cieszę się, że Albert ma swój kąt (i będzie miał taki sam albo lepsiejszy

