Mój pierwszy kot przy zapaleniu płuc miał potężną biegunkę. Właściwie od tego się zaczęło - mega biegunka i wysoka gorączka. Do tego balonikowy brzuszek i kompletny brak apetytu. Cztery dni jeździłam z nim do wetki kretynki, która jedyne co potrafiła to zmieniać antybiotyk na silniejszy. A kocina słabła w oczach. Piątego dnia spóźniłam się na wizytę i przyjęła nas inna pani doktor, osłuchała Kociołka i zbladła - całkowicie zalane lewe płuco i pól drugiego - zapalenie płuc jak cholera. Natychmiast dostał sterydy, kroplówkę i na drogę - "jak przeżyje noc może mu się uda"... Dobrze, że w lecznicy nie było pierwszej wetki bo obawiam się, że coś bym jej zrobiła. Kociołek noc przeżył, siedziałam z nim pod stołem na zimnych kaflach, miał wysoką gorączkę a temp. za oknem +30 st. Wyszedł z tego. Odszedł dwa lata później, na powikłanie właśnie po tamtym zapaleniu płuc

Trzymaj się Franek, dasz radę! marta wielkie kciuki, wiem, że się martwisz ale będzie dobrze. Koty to silne stworzonka
