Nowe wieści:
We środę byli u nas znajomi, którzy mają wziąć do siebie Molly. Wydawali się przerażeni jej wyglądem

No bo naprawdę nie wygląda ciekawie - w niektórych miejscach wypadła jej cała sierść, nadal jest chuda i cieknie jej z noska... Oni nie widzieli jej ponad 2 tygodnie, bo byli na wakacjach, i chyba spodziewali się po powrocie zobaczyć ją w lepszym stanie (tym bardziej, że pisałam im, że jest lepiej - katar mniejszy, Molly już nie chudnie, żółtaczka pokonana, wrzód na języku również, rany się goją). Nie określili się, kiedy będą gotowi wziąć Molly do siebie - wspominali coś o tym, że muszą przygotować mieszkanie. Myślę, że nie chcą jej jak jest chora i woleliby poczekać aż ja ją wykuruję do końca...
W piątek byłam z Molly u weta. Wet bardzo ją chwalił, że jest lepiej. Jeszcze tylko te rany (z nimi coraz lepiej, ale jeszcze są) i futerko musi odrosnąć.
Co do testów na FIV/FeLV, to też się zastanawiałam, czy nie warto by było zrobić. Jak się wyrobię w tym tygodniu, to może ją zabiorę na te badania. A jeśli nie zdążę, to zaproponuję jej nowym opiekunom, żeby oni ją tam zabrali jak już ją przejmą. W ogóle czeka mnie poważna rozmowa z nimi...