Było za pięknie, wiem... Śliczni zdrowi chłopcy, już prawie na 100% dla wszystkich domy - MUSIAŁO coś wyskoczyć. Kurde po 2 tygodniach
Okazuje się, że ta hipochondria jednak mogła mieć uzasadnienie

Od rana i na pyszczku Hogana pojawiła się mała kropka. Czyli codziennie kolejny. I do tego zaczęły się drapać

Opcje są dwie: 1. alergia pokarmowa - ale raczej u całego miotu mało prawdopodobna, na wszelki wypadek będa dostawać karmę wet dla alergików
2. niestety grzybek

- opcja bardziej prawdopodobna, wzięta próbka do badań, od jutra tak czy siak fungidermem (zamówiony) traktujemy zmiany i czekamy na info z labu.
Ściągam ogłoszenia, najpierw muszę malców doprowadzić do pełnego zdrowia, potem dopiero szczepienie
Czekają mnie jeszcze rozmowy z przyszłymi opiekunami, na razie Marysia wie. Czekam na decyzję co dalej - czy Halik pozostanie u nas na cały okres leczenia, czy zaczniemy u mnie a oni będą kontynuować i sami zaszczepią. W przypadku Hogana nie ma wyjścia - w domu jest inny zwierzak, ma byc jeszcze na jakiś czas drugi mały kotek - ryzyko zarażenia zbyt duże. Zadzwonię, czy poczekają na Hogana. Najgorsze, że nie wiadomo, ile to może trwać jeśli to rzeczywiście pieczara
Z lepszych informacji: spotkałam się dzisiaj z Agnieszką, dziewczyną chętną do adopcji Marginesika. I mimo, że on w sumie wygląda teraz najgorzej nie zniechęciła się - ostateczna decyzja zależy jeszcze od jej chłopaka, ale ona jest skłonna zaczekać na maluszka.
Muszę moje 3 kocice dziabnąć biocanem, co najmniej po 2 dawki na kota, może się okazać że po 3. Do tego immunostymulatory jakieś dla wszystkich. Nie wiem jak to ogarniemy finansowo i logistycznie. K@$%&()&^^$
Jedynym pocieszeniem jest to, że maluszki dobrze się czują - Hogan z Małyszem mordują się nawzajem, a Halik z Marginesem mruczą na moich kolanach. Moje kochane 4 słoneczka...