no maja na razie domek u mnie

kociaki nadal sie boją, nie ufaja jeszcze mi, eduardo wchodzi na kolanka ale jak wyciagam rękę żeby go pogłaskać ucieka, a alfred da się wziąć na ręcę ale jak tylko go puszczę ucieka w popłochu (ale nie wali juz mu tak serce) nie wiem, niby mamy dla nich domek ale boję się, ze Ci ludzie nie będą dla nich cierpliwi, ten chłopak by je chciał ale wiem czy nie zostawi ich samopas a one uciekną i znowu będa bezdomne. Razem z wetka stwierdzilismy, że taki domek wychodzący jak to gospodarstwo było by dla nich najlepsze bo by miały zawsze ciepły kąt, nie ma dzieciaków, które by je męczyły, mogły by być razem a przede wszystkim by miały swobodę.
Róża zajebista koteczka, ma sie coraz lepiej, jeszcze nie tyje tak strasznie, zdrówko też bardzo dobrze. Uwielbia myszki z kocimiętką. Normalnie anioł

coraz bardziej garnie sie do nas, wszędzie za mna chodzi, mizia się, wszystko ją ciekawi, a te jej wielkie piękne oczy

może adoptuje ja nasz księgowy (ogólnie sceptycznie podchodzi do zwierząt ale jak opowiedziałam mu o róźi to tak się zawachał).
Czarek dzisiaj cały dzień mnie pilnuje, chciał by wyjść, mam dla niego obróżkę z adresatką ale jeszcze chcę poczekać. Juz się trochę uspokoił, bo mielismy problem, na nową kuwetkę zareagował sikając nam na meble, po prostu sie tam załatwiał. teraz jest ta stara i problem zniknął. dziwny kot. juz tak nie gryzie jak się go głaska, skumplował się ze szwagra labladorem i okłada go po głowie gryzie po uszach
Może nie rozpieszczam moich podopiecznych, nie maja jakiś zajebistych warunków, ale i tak jestem szczęsliwa, że mają swoje miseczki, łóżko z kołderką, nie pada im na głowę i nie wieje, mają siebie a jak dostaja głupawki to milo posłuchać jak biegają po pokoju:)