seja pisze:
To są dwa oświęcimiaki.
200g każdy... a urodziły się 3.06. ... brak słów.
Są tak zagłodzone , że mogę żebra na nich liczyć i każdą kostkę kręgosłupa.
Karmię co godzinę małymi ilościami.
Jak te maluchy przeżyją będzie święto.
Tylko jeden kocurek i 3 laski.
Są w opłakanym stanie.
Jak na kociaki 4tygodniowe waga 200g... zaczynam żałować , że nie pozwoliłam ich uśpić. Jeden znikł. 2 grozi śmierć z zagłodzenia. 2 dadzą radę...
Musiałam je wykąpać, bo zwymiotowały na siebie pyrantellum i biegunka... zestresowałam trochę suszarką na niskich obrotach...
Biedy dwie.
matko, a jakim sposobem karmicielki dopuściły do takiego stanu koty? przecież dokarmiana kotka ma dużo pokarmu a maluchy od takich dzikich mam są zazwyczaj najzdrowsze pod słońcem

maskara! jeszcze tego brakuje, żeby ci poumierały na rękach...ja już to przechodziłam w zeszłym roku i nie wyobrażam sobie tego znowu przeżyć................
asia jak będzie bardzo źle- może faktycznie uśpij te najbardziej chore i mizerne, skoro one się tak męczą. ja żałuję, że nie uśpiłam rudego binia, mojego małego rezydenta z zeszłej wiosny, do końca walczyłam o niego, latałam na kroplówki, wciskałam pokarm i wodę pipetką.........a nic to wszytko nie dało, on chudł i się zapadał sam w sobie, słabł z godziny na godzinę....tylko go bez sensu męczyłam, nie mówiąc o kosztach samego inkubatora.