Witam i bardzo proszę o pomoc.
Wczoraj wieczorem przybłąkała mi się na balkon młoda kotka. Zupełnie się nie bała, domagała się głaskania i sama weszła do mieszkania. Mimo wielu wątpliwości zostawiłam ją na noc, ale nie może u mnie zostać. Mam już kota, który dopiero co wyszedł z problemów zdrowotnych, jeszcze pracujemy nad odpornością. Nie byłam w stanie całkowicie odizolować od siebie kotów, boję się, że coś od niej złapie. Staram się minimalizować ryzyko, jak się da. Tyle dobrego, że nie ma problemu w relacjach. Mój kot jest przyjazny, po początkowych sykach i warczeniu górę wzięła ciekawość. Dziś rano chciał się z nią bawić, ale ona jeszcze się bała. Teraz sytuacja uspokoiła się.
Kotka jest bardzo przymilna, nie boi się ludzi, korzysta z kuwety, wygląda na zdrową, ale jest wychudzona. Może to była czyjaś kotka, może komuś zginęła. Nie chcę jej wypuszczać na zewnątrz, bo u mnie mało sprzyjająca okolica dla kotów. Mieszkam na Tatarach, dużo tu psów chodzących luzem, nie raz widziałam, jak ganiają koty. Ona jest bardzo otwarta w stosunku do ludzi, boję się, że ktoś zrobi jej krzywdę. Poza tym sporo tu piwnicznych kotów, a niedaleko ruchliwa droga.
Dzwoniłam do Lubelskiego Animalsa (korzystam z ich przychodni), ale mają przepełnienie. Ona jest zdrowa, więc jej nie wezmą, zasugerowali zrobienie ogłoszeń i schronisko. Ogłoszenia, oczywiście, zrobię, chociaż osobiście nie wierzę, że to coś da. A schronisko to ostateczność. Mogę ją przetrzymać najwyżej do czwartku, chociaż bardzo obawiam się o zdrowie mojego kota. Gdzie jeszcze mogłabym ją przekazać na tymczas? Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji, nie wiem, co robić...
EDIT: Bardzo mi zależało na uniknięciu oddania kotki do schroniska i działałam na kilku frontach. Udało się

Zabrała ją Kasia z Fundacji Felis (wielkie dzięki!). Kotka pojechała na sterylkę, później będziemy szukać jej domu.