Miałam lekkie pnikie

, że mnie się coś popaprało w rozumku. Bo post był a jakby go nie było. Dobrze, że wsio dobrze się skończyło. Z tym postem znaczy się.
My żyjemy. Dzień lekko nerwowy. Czuję ciągły niepokój i jakoś tak mi byle jak.
Komp mi siada i " praca " na nim jest wielką niewiadomą. Abo jest abo go nie ma. Netu znaczy się. Dałam sobie spokój z popisami pisanymi zarówno tutaj jak i z ogłoszeniami czy mailem. Syzyfowa robota.
Koty śpią. Ferciszcze obok mnie leży. Strasznie sobie wydrapał uszyska. Musi cierpieć bardzo więc i zły chodzi. Abisiek drzemie w łazience. To jego ulubione zajęcie. Choć są już momenty wołania o przyjście. Wtula się wtedy mocno. Wskakuje na kolana, szybciusio robi kółeczko i kładzie się. Szlag. Nie lubię dzikusów takich fałszywych.
Mila bawi się właśnie. Jojczy rozpaczliwie i gania myszkę co brzeczy. Schudła.
Rudolf na noc opuścił wreszcie pawlacz, w którym dulczyło mu się dzionek cały.
Smarkateria śpi.
Jesteśmy sami. Janusz w pracy. Danka na baletach.
A mnie głowa boli i niepokój żre. Blondyna zawsze sobie coś na nie humor znajdzie
