Koty chyba mnie lubią i wiedzą kiedy mam być, nie było nigdzie nalane tylko coś na biurku mi waliło, szorowałam i nie wiem jaki tego efekt, czy jutro będzie tam capić.
Koty mamy wybitnie cudne, Mała Czarna zwana przez Natalkę Muminkową vel Pralina pobija wszystko na łeb i na szyję, Lolek załzawione miał lekko lewe oko, podałam mu immunid,
ale nie rozpisałam na jego tabliczce , niestety Luna miała kurczaka i suche nie tknięte, troszkę ja pokarmiłam i przy mizianiu trochę zjadła, ale szału nie ma

trzeba jej podtykać to jedzenie koniecznie, ale kicia jest cudowna, ugniata w powietrzu, strzela baranki, cudo.
Z Fruzią posiedziałam na ogólnym, była wystraszona i wtulona zero agresji, ale z kolan nie zeszła sama, po wejściu do szpitalika i taka sama sytuacja zaczęła warczeć i prychac na Lolka, nie puściłam jej samej nigdzie, jest w klatce
Lolek mi uciekł na ogólny, nie dymił, polubownie zaniosłam go do szpitalika.
W kuwetach oki, zakropienie oczu Sepciowi rzeczywiście trudne, ale wykonalne.
Dziś przyszedł nowy mieszkaniec Kuba

historia jakich znamy wiele, zmarła opiekunka, dwa koty wychodzące, jeden był w mieszkaniu więc trafił do schroniska drugi został na dworze i tak przez rok mieszkał, póki się nie pochorował i uznano, że pora go uśpić... zainteresowały się nim dobre dusze, zabrały do weterynarza, wyleczyły i szukały mu miejsca, te dobre dusze, to dwie siostry - zaprosiłam na forum - pewnie zajrzą, dziewczyny chcą nadal finansowo wspierać Kubę, odwiedzić go

u Kuby ścisła kwarantanna, kot nie przyjmuje antybiotyków, szczepienie po 1-wszym listopada, kocurek odrobaczony i odpchlony. Nie wykastrowany, brak testów, brak szczepienia, brak czipu.
Kicia po raz kolejny okupiła Natalkę, mrucząca, tuląca i kochana, Natalka zakochana, kicia bez wybryków, nie wiem jak to nazwać, jak tylko Natalką gdzieś usiądzie ma Kicię przytuloną albo wpakowaną na kolanach, nie wierzę, że nie miała styczności z dziećmi.
