Ledwo się znalazłam tak opadł mój wypocin.
Dziś nie wstaję z wyra. Kaszelki, duszenie się i obturacja swoje zrobiły. Dysk się też odezwał. Bom za wiele płuc wykorzystała i różne skłony czyniła. Nie lubi tego.Chrypa odpuszcza ale insze sprawy się plączą . Jak to w krtani bywa.Mierzę też ciśnionko co mi się chyba rozpitoliło.Skoczyło pod niebiosa.Nerwy? Choroba? Nie ma co kryć się. Starość nie radość choć próchno jeszcze nie sypie się ze mnie alem blisko. Dziurami się nie sypie .
Tak jakbym z rwą w pakiecie dostała promocje różniste.
Nie udało mi się dziś zapodać leków Silverkowi. Biedny jest bardzo. Taki prawie bezsierściowy. Coraz bardziej skłaniam się do myślenia ,że ma świerzba lub alergię. Raczej to pierwsze.
Wojtek stara się jak może .Leje, olewa, znaczy... Drań nie z tej ziemi. Ubić, upiec, podać w buraczkach? Muszę przepisy przejrzeć.
Rudolf wyskubał sobie sierśc na grzbiecie. Albo i nie on sobie wyskubał. Ślad jest, Jak sobie on nie wyliże to Żwirek się stara.
Bianka przychodzi na kolana, do wyra , do przymilanek.Gada i trelikuje. Po 5 latach wykazuje oznaki jako takiego uczuciowego zaangażowania w naszym kierunku. Jest nadzieja dla Tomiłka.
Bo Tomisiek dziczy się. Choć porównując jego zachowanie do Biankowego w tym samym okresie, to i tak jest lepiej. Boi się nadal Janusza. Ale z kotami bawi się , daje mi sie dotykać -po przydybaniu- oczywiście.
Mila dziś ma dzień jojków. Dorwała zieloną mynię i biega z nią . Coś jej tłumaczy czy nawołuje. Mili brakuje chyba Leonka. Bardzo się związali ze sobą.Jednak jak malce po koci zza TM nie wzbudziły jej zainteresowania.
Jeszcze u niej nie byłam z wieściami, że jej dzieci są bezpieczne. Ale Ona wie.
Wie ,że wiele osób trzymało za odnalezienie malców kciuki. Wie , ile teraz Dobtych Dusz , chce im pomóc.
Prosze zaglądajcie na ich wątek. Podnoście. Mają i mieć będą tak wiele potrzeb.
Mamunia. Musiała bardzo o nie dbać.Biegła do nich po zapełnieniu brzucha śmietnikowym żarciem.
Wiem od Janusza, że przychodziła jeść na spaleniznę. Podjadała chrupki ze stojącego w odległym miejscu baraku. Jak odeszła przestały znikać.
Ale to było wszystko za mało by wyżywić ją i dzieci.
Do tej pory jak myślę o Niej , jak umierała mi na rękach , to serce się ściska.
A Leonek przysłał mms-a gdzie z nowym kolegą śpią już razem. Są już ganianki i darcie kłaków.Ciemnawa fotka ale moje oczy widzą ,że jest dobrze.
Ostatni z 8-mki dzieci Mili znalazł Dom. Warto czekać.
Hrynia poszłą dziś w eter. To dziecko jeszcze , które musiało szybko dorosnąć. Odzyskuje radość i beztroskę.
Prosze trzymajcie kcuki by Domek się zakochał.
Brakuje nam fajnych fotek ale to nic.
Serce się liczy.