Dzwonił ktoś, kto wydawał się fajny. O dwa kocurki, ale już więcej się nie odezwał. Był też potencjalny domek dla Meli i małej koteczki, nawet wizyta PA była, wypadła super. Dom ze snów, naprawdę. Pani jednak coś zaczęła kombinować, nie zaryzykowałam oddania jej kotów.To tak w skrócie.
Koty są naprawdę przekochane, uwielbiam je. Myślę, że jakieś
kocie bogi kazały Meli stanąć na mojej drodze. Z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że być może dzisiaj już by ich nie było. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy mi pomogli i pomagają w ogarnięciu tego stadka

To forum publiczne, nie wszystko mogę pisać, ale naprawdę żadna złotówka się nie zmarnowała. Widać, że koty zdrowe, mają się dobrze. Domek zapewnia im mnóstwo miłości, są wygłaskane, wybawione, one czują, że są kochane.