Na froncie Tygryskowo-Freyowym znów trochę postępów. Freyka już bardziej śmiała, dała się dziś pomiziać, ale niestety Tygrys zazdrośnie ją przegonił po paru chwilach. Postęp jest w tym, że nie fuczy na nią za każdym razem, tylko gdy się zbytnio zbliży do michy lub nas

Dziś czesałam go zgrzebełkiem i gdy Freyka podeszła, też chciałam ją poczesać, ale tak się na to wkurzył, że kwiknął histerycznie i zboksował ją. Paskudnik! Ale za to siedzą już razem pod łóżkiem - co prawda nie w jednym legowisku, ale w miarę blisko siebie

Freyka bidulka jest chuda i zapadnięta, tylko brzuszek ma napięty i okrągły. Kupy poszły, więc to nie zatkanie kłakami. Coś mnie tknęło i sprawdziłam książeczkę zdrowia, i jeśli chodzi o datę ostatniego odrobaczania to jest bardzo niewyraźnie namazana, wygląda jak 30.10.2009 (?). Zatem kota definitywnie do podania odrobaczacza

pewnie to samo będę musiała też zaaplikować Tygrysowi, mimo, że 2 tyg temu dostał Profendera. Zaraz wybiorę się do weta po zapas tegoż i po kolejną wzdęciobrzuchową poradę.
Powoli, powoli i do przodu
