Pusto, cicho i deczko ponuro u nas
Uzi i Ulosia pojechali na szczepienie wczoraj. Uzi waży 2,750. Ulosia 2.350. Wetka była zaskoczona wielkością kotów. Szczególnie chłopaka. Na 4-miesięczne są wielkie i ciężkie. Choć nie upasione.
Wczoraj dobrze zniosły zabiegi przy sobie. Męczy mnie takie wożenie detaliczne ale jak mus to mus. Czekając na to by wszystkie się ogarnęły to jeszcze bym nie pokuła ich. Uzi, UFO i Ulosia mają już za sobą 2 szczepienia. Uliś-zdechlaczek i U-Boociek -zdechlaczek jeszcze się nie załapali. Za to Zylexis zaliczyli i moje nerwy zszargali. Patrzę na nich i drżę zawsze jak widzę jakieś oznaki ospałości.
Uliś to ciężkawy mocno chłopczyk jest. Bardzo się zmienił. Tulas okrutny ale i rozrabiaka. Jest napakowany wagą. Ciężki i mocny. Zazdrośnik co to zawsze pcha się pod rękę gdy inny kot jest głaskany. Rozpędem wskakuje mi na klatę ,hamując prawie z piskiem (moim

) by ...buziaka mi dać i trącić noskiem mój nochal. Potem wali się i zasypia. Lub ciumcia się głośno. Na to ciumcianie swego boczku przylatuje U-Boosiek i też dołącza do brata. Czyli pociućkuje boczek . Potem reszta przybywa piwniczniaków i ogólny chór glamania i mruczenia jest. Tak głośny, że telewizor zagłuszają. To nie jest ulubiona chwila TZ-ta.
Uliś to też pomysłowy chłopczyk. Wczorajszy wieczór minął nam na zerkaniu ze zdziwkiem na koty co to wariowały cudnie. Spokojnie, każde zajęte swą zabawką. Nawet sie nie kłóciły. W między czasie Janusz opowiadała jak to odsunął wersalkę i załamkę przeżył. Taki bajzel był.

No taki wielki ,że nawet sobie nie wyobrażam

Tony kłaków i ...czopków

Pominęłam to drugie bo to wiadomo. Facet za robotę się zabrał i teraz cały świat musi wiedzieć o zasługach jego. Bajerant i tyle. Tym większy, bo nie cały miesiąc temu, ja ogarniałam tą działeczkę. I przeżyłam. Akuratnie zerkałam na radośnie skaczącego U-Boosia co to... tamponem się zabawiał.

Czystym. By nie było wątpliwości piszę. Miałam już podzielić sie swym spostrzeżeniem ale Janusz wstał i ruszył do łazienki. Wlazł na siedlisko kocie , zatrzymał się i ...
qrwa a skąd wy te czopki wzięłyście? Zamarłam

Szybka analiza. No nie, czopki są w lodówce. Te jedyne, com od lekarza dostała. Zwlekłam tyłek z fotela i ruszyłam ku zgromadzeniu. Obejrześ te "coś". TŻ w pocie czoła wydzierał z łap i pysków futer ... No co wydzierał? OB wydzierał.
To te czopki są
ośmieliłam się zapytać.
No te.
Wszędzie je znajdowałem .
Cały dzień, pod całą wersalką, ciągle i ciągle... I wkładał do pudełka i znowu znajdował. Po czym to co odzyskał położył na półce w łazience. Stoi TŻ w otwartych drzwiach, łapkami macha, koty karci a ja zerkam. Pokazuję mu głową by i on zerknął. Na pojemnik ze żwirkiem wszedł Uliś. Wyciągnął się jak struna i ...wyjął z pudełka tego "czopka"

, drugiego strącił łapą i w asyście rozradowanych braci poleciał toczyć zdobycz po przedpokoju.
Wyjaśniła się sprawa znikających opakowań tego luksusu. Dranidło rozpracował system
