Witam i dziękuję za wszystkie kciuki.
Mam bardzo refleksyjny tydzień. Dopadły mnie rozmyślania nad kruchością życia. Wieczorem w niedzielę dowiedziałam si o śmierci naszego znajomego (mojego i męża). Lubiliśmy się z nim i Jego żoną. Od czasu do czasu spotykaliśmy się, ale potem życie nasze popędziło i jakoś tak, niezauważalnie oddaliliśmy się. Spotykaliśmy się jeszcze w supermarketach, w biegu przekazując sobie do jakich szkół dzieci, co w pracy, w domu, u naszych rodzin, kończyliśmy zdaniem "musimy się spotkać na pogaduchy". A życie biegło poganiając nas niemiłosiernie.....Już się z Nim nie zobaczymy i nie pogadamy.....
"Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą"....Frazes?.....nie i po stokroć nie!
Wczoraj odeszła nasza znajoma z forum...znajoma nawet jeśli nigdy się nie widziałyśmy.
Ja nie znałam osobiście ani Zofii.Saszy ani horacy7, ale...żałuję, że nigdy nie napisałam Im coś miłego.
Właśnie o tym chciałam Wam powiedzieć. Zapominamy o tych małych dobrych chwilach. Naprawdę nie trzeba czasami wiele...wystarczy podtrzymać na duchu, podnieść wiarę w siebie albo po prostu być. Dobrze jest przemyśleć każde słowo, bo rzucone nie trafia w próżnię.
Do wszystkich czytających: LUBIĘ WAS I MIŁEGO WEEKENDU.

A teraz pędzę do Działkotów.