koty juz u weta, przywiozła kinga. biamila zaoferowała dla nich karmę, jakby jakis koci aniołek zakupił dla nich z 2 worki żwirku benitowego niezbrylającego, było by pięknie. nie możemy ani grosza na nie dać z fundacji, jutro będą u mnie zupełnie prywatnie, zaczynam robić dla nich już wyprawkę. jakaś dobra dusza napisała do biura i zaoferowała 15 kg suchej karmy, podzielę na domy tymczasowe, bo mamy braki. za koty płaciła dziś kinga 50 zł, zmobilizowała karmicielkę do potzrząśnięcia portfelem. ale to dopiero początek kosztów, koty mają grzyba, trzeba będzie je szczepić każdego po 3 razy, każda szczepionka po kosztach najniższych to 20 zł, a koty są 4.....mnie na to nie stać. jakby ktoś mógł zrobić na nie jakiś bazarek

ja daję swój czas, pracę, miejsce, oraz będe chodzić z nimi po wetach. czy ktoś pomoże? poza tym mam na utrzymaniu kicię z garażu, którą mi ktoś podrzucił, po sterylizacji nie byłam w stanie jej wywalić na podwórko, no bo niby gdzie? moje koty na nią warczą, stoczniowcy odganiają od miski. zrzucenie jej w moim garażu z powrotem mogło by się dla niej skończyć śmiercią głodową. kicię zaszczepiłam na swój koszt. chuda jak patyk, zagłodzona

bidula.
znalazłyśmy dom dla jednego z kociąt ze śmietnika- pani z kowali go bierze

chłopak niestety ma już kota, nie czekał na naszego "śmieciorka"
