Kasiu - One nie są zapomniane.
Ilekroć jadę do Schroniska, łzy stają mi w oczach, bo wiem, że One tam są.
Wycofane, nieufne. Jakby zupełnie nie życzyły sobie żadnego kontaktu.
Ani z człowiekiem, ani z innym kotem.
Wczoraj - wszystko było dobrze - dopóki nie kucnęłam przy szufladzie, gdzie schowała się
Stella.
Momentalnie się cofnęła i nieufnie patrzyła co robię. Bardzo chciałam ją pogłaskać, ale widząc, że tego nie chce, tylko do niej mówiłam.
