Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.6

maria_kania pisze:co do miejsc w wolierze, pogadam z p. Hanką o tych 3 maluchach w Gdańsku ale podejrzewam, że nie bedzie chętnych do zapłaty za ich dodatkowe miejsce pobytu itd i że p. Hanka sam prosiła o ratunek w postaci wydania ich do ludzi aby zniknęly z ulicy itd...

Mario, zaproponowałam P Hani pewne rozwiązanie dla maluchów, ale nie wiem czy coś z tego wyszło...nie dawała znać...

kinga-kinia pisze:Mario Sabinie chodziło o yammayca która ma na imię Maja.
Jeżeli chodzi o robienie ogłoszeń kotów na różnych portalach to zawsze jest nam potrzebna taka osoba.Do robienia bazarków też tylko trzeba pamiętać że z tych bazarków trzeba robić zestawienie za każdą sprzedaną pierdołkę (biurokracja) i kasa za np sweterek musi być od razu wpłacona do Vivy nie na nasze prywatne konta (co ułatwiało sprzedaż ).

to ja mam troche czasu i chętnie pomogę... ;-)

jak by co to dajcie znać ;-)

co i jak

Marea pisze:
maria_kania pisze:co do miejsc w wolierze, pogadam z p. Hanką o tych 3 maluchach w Gdańsku ale podejrzewam, że nie bedzie chętnych do zapłaty za ich dodatkowe miejsce pobytu itd i że p. Hanka sam prosiła o ratunek w postaci wydania ich do ludzi aby zniknęly z ulicy itd...

Mario, zaproponowałam P Hani pewne rozwiązanie dla maluchów, ale nie wiem czy coś z tego wyszło...nie dawała znać...

Marea, rozmawiałam dziś z p. Hanką dziękowała za ogłoszenia i mówiła jedynie że jeden kociak ma już DS, reszta czeka i że bylo ich 4 szt...
o Twoim rozwiązaniu nic nie mówiła... jedynie to że jednego kotka mogłabym ja wziąść... (nie jestem na to gotowa szczególnie przez tel...) bede u Jambo chyba w niedziele popołudniu o ile nic nie wyskoczy, reszta bez zmian, jesli miałabym cos jej wspomnieć czy podszepnąć to dawaj znać ;-)

moge nie mieć gg włączonego to prosze o sms'ka i ustalimy co i jak ;-)

do usłyszenia

Marea pisze:
maria_kania pisze:co do miejsc w wolierze, pogadam z p. Hanką o tych 3 maluchach w Gdańsku ale podejrzewam, że nie bedzie chętnych do zapłaty za ich dodatkowe miejsce pobytu itd i że p. Hanka sam prosiła o ratunek w postaci wydania ich do ludzi aby zniknęly z ulicy itd...

Mario, zaproponowałam P Hani pewne rozwiązanie dla maluchów, ale nie wiem czy coś z tego wyszło...nie dawała znać...

mario ja nic nie chcę za żadne koty, po prostu nie możemy trzymać kotuchów fundacyjnych, bo kasa pusta. 2 woliery stoją puste i z miesiąc mogłabym pomóc jakimś biedakom, i służyć im swoja pracą, ale nie mogę zakładac długu u weta na nowe- zakaz VIVY! więc jakby ktoś na te kotki ustukał na bazarku, i zasponsorował im książeczki zdrowia- to je wezmę jako osoba prywatna a nie jako PKDT i nie będe ich wrzucać do jednego worka na fundację. poza tym ja musze miec pomoc w ogłoszeniach, bo sama nie daję rady.
dziś do adopcji poszedł zulus, mam więc na podwórku tylko 2 małe kotki, 4 stoczniowców a w kociarni 3 koty dorosłe plus elizabeta w garazu.

o aukcje charytatywne pytałam maję czyli naszą yammaycę, ale jeżeli byś chciała się w to pobawić- byłybyśmy ci ogromnie wdzięczne

dziś dzwoniła do mnie forumowa magradz i też służy pomocą w robieniu ogłoszeń oraz w robieniu aukcji charytatywnych :ok:

kochani wszystkich was bardzo serdecznie zapraszamy jutro do barbadosu w centrum kwiatkowski w gdyni , godz 17.00 na zebranie!!!!!!!!!!!!!

to ja namiary na Marlon przesłałam Pani z Rumii, co chciała Janka , a wzięła kitucha jeszcze od kogoś innego

Sabina chodziło mi jedynie o to, że nie będe w stabnie pokryć kosztów za ewentualnie leczenie maluszków u Ciebie albo jeśli zmieni się pogoda to kosztów hotelu itd... i nic więcej...

aha Sabina przypadkowo w Karina zoo w Redzie byłam świadkiem rozmowy małżeństwa z ok. 5-6 letnia dziewczyką jak to chcieli kupić kociaka koloru whiskas ze sklepu, coś było nie tak nie wiem co... szkoda mi było malucha ogladli i miętosili jak worek kartofli... pytali o charakter a sprzedawczyni nie wiele mogła powiedzieć i bo niby przyszły wczoraj... wmieszałam sie do rozmowy.. dziecko bardzo chciało matka tez ale ojciec ostrożnie stwierdził ze dziś nie moze kociak za tydzień, grzecznie zapytałam czy jak by zastanowili się to czy by nie chcieli kociaka większego bo tamte to były maleńkie... np z DT z PKDT? a pan na to co to jest? więc szybko wytłumaczyłam a że na ladzie były ulotki stoczniowe i Twoje hoteliku to dałam w dłoń i powiedziałam że jesteś osobą, która o ile będa chcieli nadal kota i są w stanie zapewnić mu należyty dom, pomoże im go poszukać... i wiesz poszłam szukac swojego tzn kociego jedzenia i kiedy po kwadransie wróciłam okazało sie ze kociak wróćił do brata pingwinka, tzn chyba nie chcieli kota tak mocno jak zapewniali sprzedawcę...
mój maż stojący obok skwitował, ze był pewny że wmieszam sie do rozmowy bo mu tez cos sie nie zgadzało, a prośby dziecka to za mało... jeśli się odezwą to sama podejmiesz należytą decyzję...

dziękuje za zaproszenie na spotkanie jutrzejsze o ile dam rade to będe

mario bardzo serdecznie zapraszamy, nam teraz jest naprawdę bardzo potrzebne wsparcie wszystkich :ok:

mario za żadne koszty w hoteliku nie ponosiła byś odpowiedzialności, bo w miesiąc czasu to nie ma szans zeby kotuchy nie zeszły do adopcji :wink:

a przez dobry miesiąc woliery mogą stać w ogrodzie jeszcze. no mnie też obecnie nie stać na dopłacanie do książeczek zdrowia, a jak by się nie daj boże wdał grzyb- to koszty sa już wtedy maskaryczne

a to info, dla osób, które nie są w stanie pomóc, a zwierzaków nie ma gdzie umieścić w DT:
w zoo karnie w redzie można wstawić kotka do sklepu, warunek- książeczka zdrowia, wiek ok. 8 tyg, oni zwracają koszty jej założenia. ja będę ich polecić ludziom którym jestem zmuszona odmawiać przyjęcia kota. sklep nie jest dobrym rozwiązaniem, ale zawsze lepszym niż śmierć pod kołami. i tak sobie myślę, ze jak ktoś zapłaci 100 zł za kota, to go bardziej uszanuje niż niejednego od nas "fundacyjnego- darmowego". więc jeżeli macie kogoś kto płacze że małe koty zginą, można przekierowywać na sklep. u mnie na kartuskiej też zoologiczny sprzedaje koty, ale ten sklep mam sprawdzony, są super warunki, a ci ludzie dzięki temu że te koty biorą na sprzedaż, ratują niejednym maluchom życie. był czas że strasznie się wściekałam na sklepy zoologiczne sprzedające koty, ale na dzień dzisiejszy wiem że czasem lepiej wybrać mniejsze zło. zoo karina to dobra, sprawdzona firma, ja im ufam.

mario może to dziś poszedł do tych ludzi zulus? agnieszka wiozła kotka ode mnie dziś do kobiety do redy która powiedziała że oglądała w zoo karnie ale 100 zł za kota nie da. dom podobno dobry, duży, ładny ogród.

Nie Sabina, Zulus jest u Pani , która chciała Janka ode mnie

chociaż , może to Ci sami?
Rozmawiałam z tą Panią dlatego wiem

że kotek ma na imię Zulus

Że póki co biega po stołach

i obrusy przerabia na dywaniki, ukradł i zjadł placka ziemniaczanego

Dobrze trafił

Pani chciała jechać aż do Gdańska po niego... ale dałam jej namiar na Marlon, bo mieszka bliżej... i tak trafił Zulus tam

no to kamień z serca, bo zulus był tak kochany że by mi chyba serce pękło, gdyby okazał się że trafił do niezbyt dobrego domku. kot ideał :ok:

Ja z tymi ludzmi rozmawialm kolo godz 18 w piątek a Zulus poszedł chyba wcześniej...
co do ceny z Kariny usłyszałam 20zł (może chodziło o kuwete nie o kota) ale od tego sie zaczeło i mina faceta, cena 20zł za pieknego kiciusia i zatrzesło mnie...
smutne było to że mój maż szybko wydostał mnie ze sklepu abym napewno ja tego kota nie zabrała do domu (w typie meża a nad trzecim wciąż u nas dyskusje i rozważania jak ugryść Jambo u p Hanki)
dziwne ze jak idziemy na spacer i wyjdzie jakiś kicuś to mój maż szybko zmienia trace speaceru ;-)

bo już wiec że ja zaraz bede ratować, a tak naprawde sam idzie i wypatruje wszelkie ogony... ;-)

a teraz puki co ide nakarmić "moje" dzikie w lesie w budce koło cmentarza ;-)

Na zebranie nie przyszło dużo osób, i szkoda, bo przebiegało w bardzo miłej atmosferze i postanowiłyśmy na nim wiele ustaleń, były też nowe osoby, sympatyzujące z PKDT, USTALONO:
- przez okres od 12 września do 1 grudnia nasza organizacja nie przyjmuje więcej kotów na stan, wobec braku środków na koncie- postanowiłyśmy zadbać tylko o te, które są na stanie obecnie, odstąpić od decyzji nie przyjmowania kotów możemy tylko wprzypadku, gdy stan konta nagle znacznie podrośnie.
- do grudnia odbędą sie zbiórki w zoo karniach, w każdą ostatnią sobotę meisiąca (zbiórka do puszek, zbiórka karmy, pokaz zdjęć ze stoczni, malowanie buziek dziecięcych w kotki)
- każda z nas, plus nasz weterynarz dr Kasprzyk, postanowiliśmy oddać pod reklamę, o dowolnym wymiarze nasze: samochody, nasze płoty, posesje- w zależności od zainteresowania firmy danym terenen. Jezeli Viva zechce oddać nasze posesje np. pod reklamę Playa, będziemy z firmą owocnie współpracować i podpiszemy oświadczenia ze użyczamy terenu pod reklamę z bezpośrednią wpłatą na fundację Viva!
- planujemy również reklamę płatną na naszej stronie www.pkdt.pl w bocznych zkaładkach,
- planujemy sprzedaż: kalendarzy, przypinek, planów lekcji, oraz inne bazarki przechodzące przez konto -vivy! zgłosiły się osoby które będą to robić.
- planujemy robić w necie aukcje charytatywne, połączone ze sprzedażą, np. zdjęć naszych kotów.

rozliczenia:
wprowadzamy sytem- KAŻDY PRACUJE NA KAŻDEGO, czyli każdy członek ma obowiązek brać udział w zbiókach publicznych, ten który ma koty w DT i ten który ich nie ma. Planujemy ograniczenie zwierząt w naszych DT, oraz wypracowanie wspólnych zasad adopcyjnych, czyli: nie wstrzymuję na siłę kotów, nie odrzucam wszytkich domów, jako potencjalnie zagrażające dobru kota.
no więc, oddajemy koty do domów, gdzie są:
- niegroźne psy, kanarki, papugi, chomiki i inne zwierzęta, nie stwiarzające zagrożenia dla kota,
- do domów gdzie są dzieci,
- do domów z ogrodami,
- na wieś
rozmwaiamy z ludźmi, edukujemy ich, domy sprawdzamy, ale z góry nie zkładamy, ze np. dziecko skrzywdzi kota, albo że kot wpadnie pod samochód, bo wyjdzie z ogrodu.
Chodzi o to, żeby nie wpadać w paranoje i nie przetrzymywać kociąt do ich dorośnięcia, bo tym samym zabieramy im jakiekolwiek szanse na adopcje.

Spałcamy długi każdego DT, w przypadku jak nie ma na to funduszy, prosimy weterynarza o poczekanie np. przez miesiąc, dwa na oddanie długu i w tym czasie każdy członek ciężko pracuje na to aby uregulować należną kwotę.
Nie dobieramy kotów w zastraszającym tempie, regulujemy ich liczbę w DT, w celu nie zaciągnia długów u weterynarzy.

Poza tym postanowilismy zdjąć wszytkie profile członków ze strony z uwagi na nie uzyskanie do tej pory profili najnowszych członków, skład na stronie był niepełny wiec postanowilismy działć anoniomwo.

Ustaliliśmy że wszyscy członkowie są zobowiazani do nadesłania do Kingi krótkich relacji z naszych akcji: AKCJA OLIWA, KOTY GDAŃSKIE STERYLKI, STENA LINE itp.

Omówiliśmy akcje sterylizacji miejskich,

Postanowiliśmy robić spotkania co 2 tyg w soboty w BARBADOSIE o 17.00, jest spisywana lista obecności, 5 nieobecności pod rząd wyklucza członka PKDT z pobierania finansów za leczenie kotów, zakupu karmy.

Rozdano umowy adopcyjne Vivy! i ich podpisania wymagać będziemy w przypadku adopcji, wszyscy członkiwie mają obowiązek rozliczać się z umów adopcyjnych, w przypadku ich braku, uznaje się że dany DT nie posiada kotów z ramienia fundacji.

Kilka osób podpisało umowy o wolontariat z Vivą!, w tym Monika Kwiatkowska z Patrolu ma również to w planach w tym tyg.

Spotkanie było bardzo kreatywne i dało nam nowe spojrzenie na sprawy PKDT, mamy nadzieję że odbudujemy dobre wzajemne relacje, oraz że dalsze działania na rzecz trójmijskich bezdomnych kotów będą mogły być kontynuowane.

zapraszam za 2 tygodnie

sabina skaza pisze:no więc, oddajemy koty do domów, gdzie są:
- niegroźne psy, kanarki, papugi, chomiki i inne zwierzęta, nie stwiarzające zagrożenia dla kota,
- do domów gdzie są dzieci,
- do domów z ogrodami,
- na wieś
rozmwaiamy z ludźmi, edukujemy ich, domy sprawdzamy, ale z góry nie zkładamy, ze np. dziecko skrzywdzi kota, albo że kot wpadnie pod samochód, bo wyjdzie z ogrodu.

nie wiem czy jako ani zrzeszona ani specjalnie wspolpracująca mogę zadac pytanie? bo mnie trząchło trochę....
te adopcje to jak rozumiem pod jakimiś warunkami (z tym ogródkiem np czy na wieś to domy niewychodzące lub wychodzące pod nadzorem?) czy chcecie dawac koty do kazdego domu ktory tylko zobowiaze się sterylizowac a reszta "się zobaczy"? bo tak lakonicznie napisane że brzmi porażająco ciut....

krystyna domy wychodzące, to domy wychodzące (jak kot na wsi ma wychodzić pod nadzorem czy nie wychodzić?)- są to takie domy jak np. mój dom, dom marleny, dom moniki kwiat, agi lendas- wszystkie z nas mają koty wychodzące (nie na smyczy, łażą sobie po posesji od czasu do czasu dając drapaka), jakże ja mogę zabronić adopcji kota do domu z ogrodem lub na wieś skoro moje i koleżanek z PKDT koty też chodzą luzem? oczywiście mamy baziowy wielki płot i raczej koty przez niego nie wyłażą, ale znajdują sposoby i chodzą tu i ówdzie, obok jest obwodnica. większość forumowiczy nie oddała by mi kota, czy to znaczy że ja jestem złym domem dla moich czwornogów? ja wypuszczam koty pod kontrolą, czyli zerkam od czasu do czasu do ogrodu, wołam a jak kot wylezie do sąsiada to idę i łapię. dbam o swoje kochane sierściuchy i bardzo je kocham, oddaję takim ludziom jak ja, rozmawiam z nimi i wiem że mimo że kota będą wypuszczali to kot będzie w tym domu zadbany i kochany. na wieś oddaję tylko samców bo nawet jak gość przysięga ze kotkę wysterylizuje, nie wiem tego na bank, no i w rozmowie czytam że będzie dostawał papu, a nie tylko myszy. nie uważamy tego za słuszne, żeby przetrzymywać koty w nieskończoność w naszych domach, bo np. ktoś ma ogród i chce żeby kot po ogrodzie spacerował, że ktoś mieszka na wsi, to nie trzeba od razu zakładać że kot będzie żarł myszy, szczury i się rozmnażał. czemu nie dać kota ludziom którzy mają dziecko, kanarka, lub psa? mamy umowy adopcyjne vivy i w nich zawarte jest jakie kryteria musi spełniać właściciel, tego się trzymamy. mogę podesłać ci umowę do wglądu jeżeli jesteś ciekawa. kotów nie wydajemy na 10 piętro osobie której umarł kot wypadając przez okno, i ten gość nie chce zabezpieczyć nadal balkonu, koty zaś wydałam ostatnio 2 rodzinom którym koty zginęły pod kołami aut, po dłuuuuuuuuuuugiej rozmowie, ludzie sami mówili ze kot będzie spacerował na smyczy, mieli łzy w oczach, naprawdę żałowali ze tak się stało. zrobili na mnie dobre wrażenie, nie miałam skrupułów aby im oddać kota. czasem po prostu musimy ufać intuicji, np. pan jerzy- wrrrrrrrrrrrrrrrrr..............pamietasz? a ostatnio mimo dobrego wrażenia, kobieta- dobra matka polka mi wrzuciła pod schody jak mnie nie było w domu kota- jak starego kalosza, nawet nie uprzedziła że go chce oddać, nie zadzwoniła. kot miał odcięte wąsy i grzybicę. umowa była podpisana- co miałam zrobić? podać ją na policję? nigdy tak naprawdę nie wiemy gdzie kot trafi, musimy używać naszego nosa, ale nie dziwaczeć i nie przetrzymywać kotów w nieskończoność do wieku dojrzewania bo nas po prostu na to nie stać.

sabina skaza pisze: nigdy tak naprawdę nie wiemy gdzie kot trafi, musimy używać naszego nosa

Mam dużo mniejsze doświadczenie w wydawaniu kotów, ale też mogę coś powiedzieć o ocenie ryzyka. Tzn. nie podejmowałam rozmowy, słysząc na wsi, że ludzie potrzebują kota, bo mieszkają przy głównej szosie i samochód im przejechał albo słuchając opowieści o licznych kotach, które poginęły w niewyjaśnionych okolicznościach. Wydałam natomiast 2 koty do bloku na 6. i 10. piętro, choć wiedziałam, że w pierwszym przypadku kot wypadł z okna ze skutkiem śmiertelnym, a w drugim zwiał przez balkon i zaginął. Ludzie przyznali, że popełnili błąd z braku doświadczenia i zobowiązali się zabezpieczyć okna i balkon. Słowa dotrzymali, koty żyją i mają się dobrze. Btw. w drugim przypadku zaginiony kot odnalazł się następnego dnia i teraz mają dwa

ewa i to jest sedno, dom który na pierwszy rzut oka wydaje się dobry, może kotu zrobić przysłowiowe "kuku"nawet po latach, a prosty chłop z wiochy może naprawdę dobrze zadbać o kociastego. miałam w życiu naprawdę różne adopcje i rozczarowania czasem okazywały się niesłuszne. zaś domy fajne okazywały się kiepskie i mało odpowiedzialne. ciężko jest oddawać podopiecznych, ale inaczej możemy testować domy mając 2 tymczaski raz w roku a mając na stanie tyle kotów co my. nie mamy możliwości jechać i sprawdzać domu, u nas praca na rzecz zwierząt czasem przypomina małą hurtownię, dobre to lub złe, każdy może mieć inne zdanie, ale fakty są takie: istnień uratowanych cała masa. jakbyśmy nie miały tak wilekich statystyk adopcyjnych- wiele zwierzaków po prostu by umarło.

[b]a co do zebrania, czy nie będzie wam przeszkadzało jak spotkamy się jednak w niedzielę 26 wrzesnia w barbadosie? bo tak z kingą sobie uświadomiłyśmy że mamy zbiórkę pieniężną w dniu 25 września w zoo karinie na chyloni od 12.00-16.00 trzeba by było powiadomić dziewczyny ktróre były wczoraj spoza PKDT.[/b]

Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.6

Kto przegląda forum