"NORWESKIE TYGRYSKI."Obaj chłopcy mają domy

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto sie 04, 2009 13:41

kurcze, no to niedobrze, ale pamiętaj że lekarze też się potrafią mylić.....

współczuję leczenia tego świerzba przy takim kocie......ech....
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 04, 2009 14:23

To na odpornośc to ISOPRIVET
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto sie 04, 2009 15:05

Matko, same problemy... :(

Ale, mimo wszystko, nie wydaje mi się, żeby 4-ro miesięczny kociak był za stary do oswojenia. Wg mnie weterynarze lubują się w czarnowidztwie typu: ooj nie, pani kochana, on nie przezyje... albo ojj, jaki dziki, taki agresywny, nie da rady go oswoić... :roll:
Tak naprawde to żaden z nich nie miał nigdy ani umierającego ani dzikiego kociaka w domu i guzik wiedzą poza tym, co zobaczą w lecznicy :roll: Niewielu z nich ma jakiekolwiek doświadczenia z dzikimi kotami, a o oswajaniu to na pewno wiedza niewiele.

Myślę, że Gabryś ma po prostu charakterek :twisted:

A co do Advocata, to w sumie byłby to najprostszy sposób w jego przypadku na pozbycie się świerzba. On już jest dość duży, więc może nie ma takiego ryzyka jak przy półkilogramowym kociaczku.
Salsa Nexus*PL & Calisi Salicat*PL
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=158088
Stefan [*]
Henia [*]

oleska222

 
Posty: 2739
Od: Pon cze 09, 2008 14:20

Post » Wto sie 04, 2009 15:08

Bdura i tyle! Skad wet może wiedziec jaki będzie potem. On młodzik jeszcze. na forum pełno takich kotów którym nikt nie dawał szans na oswojenie. sama mam na dworze takiego! Mój tymczas Daszek jest miziakiem nad miziakami a u weta zmienia sie w tygrysa. Zagryzł by mnie i podczas podawania leków.
Przed świetami wielkanocnymi wyłapałam na sterylkę 2 siostrzyce-Burasie(te od komina-pisałam) i Czarnusię ok.9 m-cy. Zdemolowały gabinet weta w czasie sterylki, na wizycie kontrolnej i niemiłosiernie podrapały wszystko i wszystkich! dawały sie głaskać łaskawie tylko mnie. Znalazł sie domek wychodzacy i wziął 2-kobieta wiedziała wszystko. Nic nie ukrywałam. Jeździłam tam prawie codziennie. Siedziały 2 m-ce w domu teraz wychodza. Jej wet nastawił ją,że musi byc cierpliwa i łagodna ok.roku. Już jest wielka poprawa, ale kotki w czasie szczepienia pogryzły dotkliwie pańcię. Nie straciła wiary i są razem (puk,puk).Teraz leżą na kanapie ,daja sie głaskać i wreszcie bawia sie jak normalne koty. No i przestały byc takie ciche! Wiec widzisz jest nadzieja dla kazdego tylko musi trafic na swego duzego!
Tylko niewielki procent kotów nie mozna oswoic-tylko czas decyduje o tym. I ja w to wierze bardzo! Gabryś jest młody i wszystko przed nim. Nigdy nie musi byc miziakiem. Może domek swiadomy wszystkiego pokocha go takim jakim jest i on wtedy się zmieni. Jemu potzreba stabilizacji i spokoj.
I masz rację Anka, on powinien uczestniczyc w zyciu nawet jak siedzi w wersalce. Osłucha sie i przyswoi dźwięki. Jest u ciebie ok.2 tygodni i trudno oczekiwac szybkich zmian.Wg. mnie on nie ma duzo więcej. jego brata wet w Otwocku oceniał na 2 /3 m-ce jak go Ewa zabrała.
trzymam kciuki za Gabrysia. Stanowczość i cierpliwość zrobią swoje. I wierze ,że on jest tylko zagubionym dzieciakiem którego szybkie zmiany wpedziły w złość spowodowana strachem!
Może należy rozważyc domek uswiadomiony i doświadczony. Przecież moga liczyc na pomoc kazdego z nas!
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Wto sie 04, 2009 15:11

oleska222 pisze:
Ale, mimo wszystko, nie wydaje mi się, żeby 4-ro miesięczny kociak był za stary do oswojenia. Wg mnie weterynarze lubują się w czarnowidztwie typu: ooj nie, pani kochana, on nie przezyje... albo ojj, jaki dziki, taki agresywny, nie da rady go oswoić... :roll:
Tak naprawde to żaden z nich nie miał nigdy ani umierającego ani dzikiego kociaka w domu i guzik wiedzą poza tym, co zobaczą w lecznicy :roll: Niewielu z nich ma jakiekolwiek doświadczenia z dzikimi kotami, a o oswajaniu to na pewno wiedza niewiele.

Myślę, że Gabryś ma po prostu charakterek :twisted:

Tak mi mówcie :smokin: :crying:

Naszka wazyła 1,2 kg.
No coś wymyślę, bo czyszczenie uszu codziennie jest mało możliwe, a uszy mu bardzo dokuczają.
Moja homeo mówi, że jak kota gryzą to kot też gryzie :roll:
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto sie 04, 2009 15:15

Anda pisze: Moja homeo mówi, że jak kota gryzą to kot też gryzie :roll:


O. Co racja to racja. Toż to od dawien dawna wiadomo, że jak kot ma robale, to bardziej agresywny może być. :smokin:

No to teraz trzeba go odrobalić, odjajczyć i czekać na efekty tych zabiegów uspokajających :lol:
Salsa Nexus*PL & Calisi Salicat*PL
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=158088
Stefan [*]
Henia [*]

oleska222

 
Posty: 2739
Od: Pon cze 09, 2008 14:20

Post » Wto sie 04, 2009 15:35

rozpisałam sie ale wkurzyłam sie na weta i jego opinie. Załamał ciebie i zdenerwował. Nie ma za późno. Nie napisałam,że ja B+C przyswoiłam na dworze i złapałam w ręke. Tylko późniejsza sytuacja spowodowała,że stres odwrócił je ode mnie. U weta jak przyjeżdżalismy to było (ale z humorem),tylko zapalę paierosa bo diablice przywieźliście,może to mój ostatni. A potem sam mi przysłał domek! jeździłam codziennie nie dlatego,ze kontrolowałam dom (z trudem ale sie powstrzymuje przed takimi ...) ale dlatego,że Burasia dała nogę. A teraz jest ok. jak przyjechałam z wizyta to nawet nie chciały do mnie podejść.

Anaka on jest za mały by wydawać takie opinie. Wszystko przed nim i toba. Miłości i cierpliwości trzeba małemu. Zlekami bedzie ciężko ale dasz sobie rade. na zyczenie napisze na pw jak ja to robie z dzikiem bo jeszcze oskarżą mnie o znęcanie :wink:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Wto sie 04, 2009 16:58

Asiu popieram Cię w 100% (ba nawet w 500%) Weci wyobrzymiają dzikość takich kotów i nie doceniają ani kotów ani zdolności DT.
Gabiś był już przecież bliski oswojenia i jego obecne zachowanie to reakcja obronna na wszystkie zmiany jakie ostatnio go spotykają.

Sama przekonałam się jak wet potrafi zasugerować (chociaż w naszym przypadku to było zrozumiałe), ja się zwyczajnie bałam Snejkiego dotknąć, a on był tylko śmiertelnie przerażony.
Poza tym coraz częściej się przekonuję, że on bardzo boi się chłopów (i mam w tym temacie swoje przemyślenia).

Anda uwierz przede wszystkim własnej intuicji. Odrobacz go i na razie pozwól mu się uspokoić i osłuchać z odgłosami domu. Potem zaczniesz na nowo się z nim zaprzyjaźniać.
A może Feliwaya spróbować (czy to mocno droga inwestycja)

Anda zastanawiam się też nad tym, że teraz może to miejsce źle mu się kojarzy (wierzę, że rozumiesz o co mi chodzi i nie odbierasz tego osobiście) i bardzo możliwe, że zmiana miejsca (nawet klatka ale wśród Was albo nowy DT/DS) przyspieszyłaby jego oswajanie. Tylko, że nowego DT/DS musiałabyś być na 1000% pewna.
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Wto sie 04, 2009 20:36

mysle,że jemu chyba dość zmian. On lubi Ande inaczej nie dawałby sie pogłaskac i podejść. Ja często zakładałam kołnierz przy dawaniu leków-bo wtedy cholerom trudno ucapic. Ale w/w Burasia połamała go i tak skończyła swój popis u weta sukcesem zwisajac z reki TZ :lol: Do tej pory chodziłby z reka na temblaku gdyby wypadało :lol: Oj dał mi popalic więcej niż Burasia :wink:
Mały jest przerazony i tak sie broni przed lekiem jak umie-czyli agresją.Kto go miał nauczyc,że mimo wszystko jest fajny,sliczny i kochany? Bedzie dobrze, a ty nie daj sie wpędzic w przygnebienie. Gabrys to wyczuje, one maja zmysł do tego! Nich przyswaja dom swoim trybem. ja jednak mysle,że nie powinien wrócic do klatki. To taka hustawka nastrojów. Niech bedzie otwarta-może sam skorzysta. Postawic w niej coś dobrego, zostawic zabawke... jak przywyknie do sytuacji i uspokoi sie to wtedy może i klatka w pomieszceniu z wami, zdałaby egzamin. Ale sam biegac po domu -tak jak piszeszesz-to nie, bo rzeczywiscie da noge ze strachu i przy okazji. A nikomu nie życzę tego co wtedy sie czuje!

Anda bedzie dobrze!
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Śro sie 05, 2009 13:58

Potrzebne mi raczej porady na temat odświerzbianie. Napisałam jakie sa opcje według weta.

Warunki mu daje takie jakie mogę.
Amika jeżlel znajdziesz kogoś komu zaufam, kto weźmie Gabiego z całym dobrodziejstwem na DT/DS, do mieszkania, napisz :twisted:
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro sie 05, 2009 14:52

A to wiadomości z nowego domku Mefiego:
Witam
Kotek ma sie super juz chodzi za mna nawet i gada :) daje sie brac spokojnie na rece mruczy jak motor :) pedaluje lapkami :) jje z apetytem i suchy i puszki :) wiec nie ma z nim najmniejszych problemow :) jest strasznie kochany i rozgadany :) 'tematu' do rozmowy mu sie nie koncza :)
Pozdrawiam
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro sie 05, 2009 15:03

Świetne wieści, bardzo się cieszę!

Co do odrobalenia, to ciężko cokolwiek radzić, bo wszystkie mamy takie same doświadczenia przecież... wiemy, jak może zadzialać Advocate.
Ale
czy on był juz odrobaczany czymkolwiek? Jeżeli był już porządnie odrobalony od glist i tasiemców i nic mu nie jest, to podanie advocata (moim zdaniem) już nie jest tak ryzykowne. Bo przecież nie przydka się glistami, bo już zostały wytrute. Hmmm... Mogę zadzwonić do mojego ojca i go zapytać, ale nie wiem sama czy on będzie coś więcej wiedział niż my... :roll:

Chyba, że boimy się samego środka, tzn. tego, że kot zatruje się trucizną zawartą w advocacie. Czego się boimy...? :wink:
Salsa Nexus*PL & Calisi Salicat*PL
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=158088
Stefan [*]
Henia [*]

oleska222

 
Posty: 2739
Od: Pon cze 09, 2008 14:20

Post » Śro sie 05, 2009 15:44

boimy się bo Gabryś ma lekko zaropiałe oczko i kicha, oddycha jakby i nosek był przytkany po stronie oczka.

Uszy swędzą i wkurzają.
Jak do jura nie przejdzie, znowu wet.
Już nie wspomnę o zapuszczaniu kropli,czyszczeniu uszu, łapaniu kota, siłowaniu się i wpływie na oswajanie :twisted:
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro sie 05, 2009 17:29

:D :D
Mam fajny domek dla Gabiego, tylko musze go doleczyc. Oni chcieli wziąć Mefiego, ale juz go nie było.
Wiedza o nim wszystko i mają go zabrać w sobotę ewentualnie.
Pogadalismy sobie, jutro pójde do weta jeszcze [wydaje mi sie, że po tym leku od Nogala i Traumelu lepiej i z oczkiem i z noskiem]
i wyjdzie na Amiki :wink:
Amika6 pisze: bardzo możliwe, że zmiana miejsca (nawet klatka ale wśród Was albo nowy DT/DS) przyspieszyłaby jego oswajanie. Tylko, że nowego DT/DS musiałabyś być na 1000% pewna.

On juz tak nie ucieka, nawet go głaskałam,a le jak sobie przypomniał, to zwiał sycząc.
Potrzebne kciuki za zdrowie malucha.
Pozmieniałam ogłoszenie na allegro i ktoś poskarzył do admina i mi zdjęli ogłoszenie, że niezgodne z regulaminem
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro sie 05, 2009 21:44

Kciuki za domek są i to w 100%. On sobie da rade, tylko musi przyswoić,że na swoich trafił.
Tymczas Jaś był odrobaczony od razu advocatem-tak zadecydował wet azylowy. Wczesniej nic nie brał a był osłabiony po operacji, i zaraz miał kk i na glisty profilaktycznie jeszcze potem dostał bo Mała(tez tymczaska)je miała. Jaś był duzym kotem jak na swój wiek i nic mu nie zaszkodziło. Małej bym nie pozwoliła podac-gdyby mnie o to ktoś wtedy pytał! Ale wszystko może zaszkodzic-trzeba rozważyc co dla niego lepsze. Podawanie leku co jakis czas i stres z tym związany czy zdecydowane jednorazowe cięcie. Miał podany Vetminth i 14 dni upłynęło w tamtym tygodniu, wiec to nie bedzie pierwsza uderzajaca dawka. Co do uszu to mądra nie jestem. Daszka trzymał mąż zawinietego szczelnie w sweter (taki kaftan bezpieczeństwa robiłam :cry: )i zakrapiałam mu uszy. To operacja zagrażała naszemu zdrowiu a nawet zyciu! Ale jest mozliwa, bo pisze :lol:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości