Nie mogę jej zabrać, bo obawiam się jak zareaguje moja kocica, która już wobec maluszka zachowywała się dość agresywnie

Pani Marzena mówiła że to dzika kotka, pozwala się dotknąć tylko swoim karmicielkom i oswojenie jej może być trudne i może długo trwać. Sądzę że powinien zająć się tym ktoś z większym doświadczeniem
Ale teraz do sedna, w związku z tym że po raz pierwszy miałam kociaka na DT (aż 1 dzień

), i po raz pierwszy wiozłam go do nowego domku, byłam niesamowicie zestresowana i podejrzliwa. Okazało się że zupełnie niepotrzebnie. Nowi Państwo Krecika (kolejne imię robocze, nadane jeszcze przez nas) okazali się niezwykle mili i wyrozumiali. A ich koteczkę widziałam tylko chwilę, bo obwąchała maluszka i przestraszona uciekła

W każdym razie w domu mnóstwo zabawek, balkon osiatkowany, posłanko dla malucha przygotowane. Mam nadzieję że będzie miał dobrze, i że koteczka szybko go zaakceptuje - w przeciwieństwie do mojej złośnicy, kicia zachowała się wspaniale.
Zaprosiłam nową Panią koteczka na to forum - mam nadzieję że je odwiedzi (może wstawi zdjęcia, lub ja to zrobię), mam nadzieję, że wbaczy mi początkową nieufność, ale niestety ludzie są różni, nigdy nie wiadomo na kogo się trafi. Ale na szczęście nasz maluch trafił chyba bardzo dobrze, oby się dobrze chował
Oczywiście zryczałam się w drodze do domu

Rany za zawodową płaczkę mogłabym robić

, chłop mi mówi że przecież mogę pomagać kolejnym, ale ja na razie mam dość, jestem za słaba psychicznie na to chyba. Może jeszcze kiedyś spróbujemy wziąć dla naszej kocicy jakiegoś malucha (bo z dużym to się chyba napewno nie dogada

), ale na razie mam dość. Dziś jadę po jeszcze jednego kociaka, ale to już od razu nowy domek go zabierze więc obejdzie się bez stresu. Ufff.
PS. Kotek był dziś u mojej babci w ciągu dnia, i o ile z siuśkami trafiał do kuwetki, to wielkiego kupala zostawił pod stołem. Kupala obejrzałam dokładnie, robaczków nie widziałam.
Dziewczyny, mały był odrobaczany żółtą pastą - czy to Vethminth ?