Anda pisze:
Wygląda na to, że opisując tu historię Franka, chciałaś poczuć się bohaterka, bo uratowałaś kocie życie, a nie szukałaś wcale pomocy.
Mylisz się nie czuję się jak bohaterka i nie oczekuję od nikogo żeby mnie tak nazywał.
Ratuję zwierzęta od wielu lat, zakładam im wątki na różnych forach.
Robię co w mojej mocy żeby pomóc zwierzętom.
Korzystam z pomocy różnych organizacji, urzędów i wcale się tego nie wstydzę.
Skoro powstają fundacje czy stowarzyszenia na rzecz zwierząt i mają pieniądze to trzeba je wykorzystać dobrze.
Pracowałam kiedyś w TOZ pieniądze wpływały na zwierzęta, ale moja przełożona wydawała je na własne cele.
Dlatego też zrezygnowałam z tej pracy.
Choć nie ukrywam, że było ciężko, bo tylko TOZ ma takie poparcie i każdy wie czym się zajmuje.
Jednak moje cele i ideały były zupełnie inne niż mojej przełożonej.
Nie mogłam patrzeć jak pieniądze na leczenie zwierząt wydawała na papierosy.
A karmę, którą kupiłyśmy taniej w hurtowniach sprzedawała biednym karmicielkom.
Było to ponad trzy lata temu i jestem ciekawa czy ktoś przerwał jej ten proceder.
Wówczas postanowiłam działać sama i tylko w wyjątkowych sytuacjach korzystać z pomocy finansowej innych fundacji.
Nie oczekuję za swoją pracę laurów czy tytułów wystarczy mi patrzenie na zadowolonego zwierzaka.
A Franek z dnia na dzień udowadnia mi, że to ma sens.
Jeszcze nie spotkałam zwierzaka z taką determinacją.
Miałam koty i psy śmiertelnie chore, które nawet nie chciały walczyć o swoje życie.
Franek walczy całym sobą!
Każde nowe domku dla moich tymczasów skrupulatnie sprawdzam.
Nie mam i nie będę miała wyrzutów sumienia.
Uważam, że podjęłam słuszną decyzję gdyby były szanse, że Franek widzi nie okaleczyłabym go świadomie.
Leczę na Żytniej każdego zwierzaka i ufam, że również podjęli słuszną decyzję.
Gdy moje psy były chore leczyli je skutecznie i bez komplikacji.
Nagonki na mnie zniechęcają mnie do pisania co robi mały Franek, jak się bawi i jaki jest rozkoszny.
Każde napisane słowo muszę ważyć, by nie zostało obrócone przeciwko mnie.
Dziś akurat mam dobry humor i piszę co mi serce dyktuje - bez głębszej analizy.
Nie jestem potworem - pracuję, uczę się, piszę wiersze, chcę studiować architekturę, bo weterynarii nie mogę ;(
Jestem zwykłym człowiekiem - nic więcej.
kasia pii - Wet zdjął dziś Frankowi szwy.
Wszystko się ładnie zagoiło i malec wraca do równowagi.
Miał chodzić w kołnierzu jeszcze do jutra, ale tak strasznie go denerwował, że zdjęłam mu go.
Gdyby się coś działa założyłabym go Frankowi.
Mały tak się ucieszył, że nic go już nie ogranicza, że gonił psa mojej siostry, która akurat była z wizytą.
Potem mały Franek bawił się z moim kocurkiem Whiskasem.
Powyrywał mu trochę futerka, ale Whiskas nie miał nic przeciwko.
Cały czas kociak korzystał z okazji i mordował co tylko się dało.
Biegał cały czas po domu, to napił się mleczka i pochrupał trochę chrupek by ponownie bawić się z Whiskasem.
Pomordował wszystkie swoje zabawki porozrzucał je po całym mieszkaniu.
Ciągnął mojej mamie kabel od myszki gdy ta jej używała.
Teraz Franek ładuje akumulator.
A Whiskas chodzi po mieszkaniu szuka swojego kolegi i nawołuje go do zabawy.
A Franek się zmęczył i po prostu śpi.
Idę go teraz podrapać za uszkami i pod bródką, bo gdy tak się bawił to nawet nie miał czasu na mizianie.