Franek - teraz ma raj na ziemi.Jest częścią rodziny!!!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw lip 16, 2009 19:48

Masz 100% racji Kasiu.

Co z tego. Nie wszyscy tak myślą, jak wiadomo.

Pewnie nie jest to jedyny taki przypadek w Polsce, ale o Franusiu wiemy na pewno.

Dlatego ten malutki kociak pozostanie w naszych sercach na zawsze.

Ewa JANCZUK

 
Posty: 441
Od: Pt paź 06, 2006 22:38

Post » Pt lip 17, 2009 0:13

Historia Franusia bardzo mnie poruszyła, jestem nowa na forum, przeczytałam różne historie, ale najbardziej jestem ciekawa losów tego kociaka. Nie winiłabym tylko jego Opiekunki- jej zachowania, tak po ludzku, po prostu nie rozumiem. Natomiast każdy rozsądny lekarz, jeśli ma trochę odpowiedzialności moralnej, powinien skierować do specjalisty. Być może ta operacja Franusia była konieczna- ale tego się nie dowiemy. Ważne, żeby teraz miał odpowiednią opiekę. Nagonka na Opiekunkę na pewno jej nie mobilizuje do tego. Sama odpowiada za to sumieniem. Teraz trzymam kciuki, by Franuś znalazł dobry domek.

kasia pii

 
Posty: 13
Od: Śro lip 08, 2009 9:12

Post » Pt lip 17, 2009 19:24

Never pisze: co się stało z małymi, zdrowymi kociakami, które zostały złapane? I co z rodzeństwem Franka? też czeka je amputacja?




Akurat tego Tobie nie powiem.

Ich miejsce pobytu nie będzie Tobie znane, jak i ich stan zdrowia.

Mogę jedyne napisać, że z dziewięciorga kociąt domki znalazły już trzy!

Nie bawi poddawanie kociąt operacjom - i nie kojarz moje osoby jak rzeźnika.

xmademoisellex

 
Posty: 120
Od: Pon cze 22, 2009 20:54
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 17, 2009 19:30

qlenka pisze:Dziewczyny, teraz i tak już nic nie da się zrobić, Franuś został pozbawiony oczu, a rozważania na temat, czy była to słuszna decyzja, czy nie, chyba powinnyśmy pozostawić sumieniu xmademoisellex.

Dzieciakowi i tak już nie pomożemy, nie zwrócimy mu oczu, a ja wolałabym, żeby xmademoisellex zamiast klepać w klawiaturę w odpowiedzi na posty, miziała Franka, rozpieszczała go, jak tylko się da i dała mu możliwie dużo ciepła. To chyba najistotniejsze teraz...

Niech oczywiście relacjonuje co u Frania, ale zamiast bronić tutaj swoich racji, lepiej żeby po prostu przytuliła Chłopaka i otoczyła opieką w dalszym leczeniu...

Tylko na przyszłość niech pamięta, że jeśli ktoś ofiaruje pomoc, to należy z niej skorzystać. To tak niewiele, a może tak wiele zmienić.



Nie martw się Franek ma wystarczająco dużo opieki.

Na drapanie i mizianie nie narzeka.

Ciągle ma pełen brzuszek, który z wielką chęcią wystawia do drapania.



Nie jest tyranem i takie sytuacje nie stanowią dla mnie czegoś normalnego.

Mimo iż, Never zarzuca mi mniejszą opiekę nad tymczasami - myli się!

Opiekę nad tymczasami stawiam na piedestale, zaniedbując tym samy moje zwierzęta na dożywociu.

Rekompensuję im brak czasu w weekendy, kiedy mam wolne.




Jak już ktoś mądry napisał na tym forum do operacji doszło i Wasze nagonki na mnie tego nie zmienią.

xmademoisellex

 
Posty: 120
Od: Pon cze 22, 2009 20:54
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lip 18, 2009 23:14

To, że Franuś się bawi, to nie jest nic nadzwyczajnego. Po prostu jak zdrowieje, to jako mały kociak dużo czasu spędza na zabawie.
To, że ma pełny brzuszek, to też nic dziwnego, przecież chyba dajesz mu jeść.

Martwi mnie tylko Twoje podejście do tego co się stało i że nie odpowiadasz na pytania.

Tzn. chyba nie wyciągnęłaś z tego co się stało żadnych wniosków. Dalej opisujesz, jak Franuś , to jak tamto.

Między wierszami wtrącając, że np. nie kuwetkuje i cieszysz się z tego, jakby było z czego.

Czy nie myślisz, że właśnie to, że kot załatwia się byle gdzie może zamknąć mu dragę do DS?

A Ty się z tego cieszysz.

Dla mnie to naprawdę nieodpowiedzialne.
Oczekiwałabym raczej, że opiszesz, jak uczysz go drogi do kuwety, jak uczysz go poznawać mieszkanie. Bo co będzie, jak utrwali mu się zwyczaj załatwiania potrzeb gdziekolwiek??????

Czy jesteś przygotowana do tego, że Franuś zostanie na zawsze u Ciebie????

Bo przecież ludzie niechętnie biorą koty, które nie zachowują czystości.

SAMA PODJĘŁAŚ DECYZJĘ O POZBAWIENIU GO OCZU, MOŻE TEŻ POWINNAŚ W TAKIM RAZIE PODJĄĆ SIĘ STAŁEJ OPIEKI NAD NIM.

Ewa JANCZUK

 
Posty: 441
Od: Pt paź 06, 2006 22:38

Post » Nie lip 19, 2009 16:51

Czy ja napisałam, że cieszę z faktu, że nie załatwia się do kuwety?

Napisałam, że mam nadzieję, że po zdjęciu kołnierza wszystko wróci do normy.

A to, że nie napisałam o formach w jakich go uczę trafiana do kuwety wydało mi się oczywiste, że taki stan rzeczy nie został przyjęty.

O nauce chodzenia po mieszkaniu nie pisałam, bo mały świetnie sobie radzi.

O tym też nie pisałam, bo nie wydawało mi się to konieczne.



Przestańcie wieszać na mnie psy!!!

To, że o czymś nie piszę, to nie znaczy, że tego nie ma!!!



Tobie się wydaje, że wzięłam kociaka z ulicy tylko po to żeby nie potrzebnie poddać go operacji wycięcia oczu i pozwolić mu samemu biegać po mieszkaniu i samemu wszystkiego się uczyć???

Masz złe wyobrażenie o mnie.

Mylne - nawet bym rzekła.






:roll:

xmademoisellex

 
Posty: 120
Od: Pon cze 22, 2009 20:54
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lip 19, 2009 18:29

Przeczytałam wątek Franka (dopiero teraz, bo tytuł mnie odrzucał skutecznie) i wydaje mi się, że ta "nagonka" o której piszesz, to po prostu żal o to, że nie skorzystałas z okazji, żeby byc może ocalić Frankowe oczy.
Wiele jest tu osób na forum, które nie mogłyby z racji odległości, skonsultować swojego tymczasa u takiego specjalisty.
Podejmują wtedy decyzje takie, jakie sugerują im ich lekarze.
Najczęściej jednak sprawdzaja takie decyzje u co najmniej dwóch lekarzy.
U nas np była taka sytuacja, że niedoświadczona dziewczyna (tez ma swoje koty, ale nigdy nie miała z nimi problemów związanych ze wzrokiem)znalazła cztery 2 tygodniowe kociaki. Dwa z nich umarły, dwa przezyły, ale oba maja problemy z oczami.
Pierwszy wet od razu kazał wszystkie uśpić,poszła do innego. potem do trzeciego - pytała nas i słuchała podpowiedzi.
Pewien specjalista poradziła jej uspić jednego, któremu groziła slepota i usunięcie obu oczu, żeby sie nie męczył. Nie zgodziła się, poszła do kolejnego....
Teraz sytuacja jest taka, że oba kotki czują się dobrze. ten, który miał zostac uspiony widzi na jedno oczko, a drugie ma miec usuwane, ale lekarz czeka, aż mały podrośnie i lepiej zniesie zabieg.
Ale on tego jednego oczka prawie juz nie ma - częściowo mu wypłynęło.
Drugi widzi i tylko ma takie mgiełki na oczach.
Gdyby zrobiła, tak jak Ty, posłuchała pierwszego, bo tak przeciez byłoby najłatwiej - oba kotki dawno by nie żyły.
Żałujemy, że u nas nie ma dr Garncarza, bo być może, gdyby od razu trafiły do niego, stan oczu byłby inny.
Szkoda, po prostu szkoda, że nie zechciałaś skorzystać z takiej szansy, jaką oferowała Ci Never.

Piszesz że uratowałaś mu zycie i to jest prawda. bez Ciebie pewnie zginąłby marnie, ale nie zrobiłaś wszystkiego, żeby jego zycie miało lepszą jakość, mimo tego, że mogłaś to zrobić, niewielkim nakładem czasu i kosztów.

Wygląda na to, że opisując tu historię Franka, chciałaś poczuć się bohaterka, bo uratowałaś kocie życie, a nie szukałaś wcale pomocy.
Zadbaj o Franka, znajdź mu jak najlepszy dom, dokończ to co zaczęłaś.
Skoro stało się jak się stało, to teraz trzeba to pociągnąć aż do w miarę dobrego zakończenia.
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Nie lip 19, 2009 19:41

Dajmy już temu wszystkiemu spokój! Jestem zła, że tak się stało z Franusiem- mimo wszystko wierzyłam, że w jakiś magiczny sposób wszystko z jego oczkami będzie dobrze. Każda z nas wyraziła swój gniew i rozżalenie. Ja naprawdę wolałabym wiedzieć, co teraz z Franusiem się dzieje, jak mijają mu dni, jakie postępy robi w uczeniu się "nowego życia" niż czytać wzajemne zarzuty. Pewnie, że byłoby lepiej, żeby Franuś urodził się w dobrym domu, nie musiał go nikt ratować i wycinać mu oczów. Stało się z nim inaczej. Ale żyje i naprawdę wierzę i trzymam kciuki, że już nigdy nie będzie cierpiał. Pewnie, że jestem zła na M-elle, na tego lekarza, ale gdy sobie pomyślę, że bez Opiekunki Franuś by nie żył... to ta wielka złość mija. Może M-elle sama ma wyrzuty, ale jeszcze nie pora, by się przyznała. Bo przecież każdy z nas w życiu czegoś nie dopilnował albo starał się, a wyszło źle. Jestem przekonana, że podejdziemy do tego wszystkiego dojrzale, a następnym razem M-elle może skorzysta z rad... Ja tylko mimo wszystko proszę o informacje o tym kotku i głaszczę go najczulej!!!

kasia pii

 
Posty: 13
Od: Śro lip 08, 2009 9:12

Post » Nie lip 19, 2009 21:26 Nie jestem zła...

Anda pisze:
Wygląda na to, że opisując tu historię Franka, chciałaś poczuć się bohaterka, bo uratowałaś kocie życie, a nie szukałaś wcale pomocy.



Mylisz się nie czuję się jak bohaterka i nie oczekuję od nikogo żeby mnie tak nazywał.


Ratuję zwierzęta od wielu lat, zakładam im wątki na różnych forach.

Robię co w mojej mocy żeby pomóc zwierzętom.

Korzystam z pomocy różnych organizacji, urzędów i wcale się tego nie wstydzę.

Skoro powstają fundacje czy stowarzyszenia na rzecz zwierząt i mają pieniądze to trzeba je wykorzystać dobrze.

Pracowałam kiedyś w TOZ pieniądze wpływały na zwierzęta, ale moja przełożona wydawała je na własne cele.

Dlatego też zrezygnowałam z tej pracy.

Choć nie ukrywam, że było ciężko, bo tylko TOZ ma takie poparcie i każdy wie czym się zajmuje.

Jednak moje cele i ideały były zupełnie inne niż mojej przełożonej.

Nie mogłam patrzeć jak pieniądze na leczenie zwierząt wydawała na papierosy.

A karmę, którą kupiłyśmy taniej w hurtowniach sprzedawała biednym karmicielkom.

Było to ponad trzy lata temu i jestem ciekawa czy ktoś przerwał jej ten proceder.

Wówczas postanowiłam działać sama i tylko w wyjątkowych sytuacjach korzystać z pomocy finansowej innych fundacji.

Nie oczekuję za swoją pracę laurów czy tytułów wystarczy mi patrzenie na zadowolonego zwierzaka.

A Franek z dnia na dzień udowadnia mi, że to ma sens.

Jeszcze nie spotkałam zwierzaka z taką determinacją.

Miałam koty i psy śmiertelnie chore, które nawet nie chciały walczyć o swoje życie.

Franek walczy całym sobą!

Każde nowe domku dla moich tymczasów skrupulatnie sprawdzam.

Nie mam i nie będę miała wyrzutów sumienia.

Uważam, że podjęłam słuszną decyzję gdyby były szanse, że Franek widzi nie okaleczyłabym go świadomie.

Leczę na Żytniej każdego zwierzaka i ufam, że również podjęli słuszną decyzję.

Gdy moje psy były chore leczyli je skutecznie i bez komplikacji.



Nagonki na mnie zniechęcają mnie do pisania co robi mały Franek, jak się bawi i jaki jest rozkoszny.

Każde napisane słowo muszę ważyć, by nie zostało obrócone przeciwko mnie.

Dziś akurat mam dobry humor i piszę co mi serce dyktuje - bez głębszej analizy.

Nie jestem potworem - pracuję, uczę się, piszę wiersze, chcę studiować architekturę, bo weterynarii nie mogę ;(

Jestem zwykłym człowiekiem - nic więcej.



kasia pii - Wet zdjął dziś Frankowi szwy.

Wszystko się ładnie zagoiło i malec wraca do równowagi.

Miał chodzić w kołnierzu jeszcze do jutra, ale tak strasznie go denerwował, że zdjęłam mu go.

Gdyby się coś działa założyłabym go Frankowi.

Mały tak się ucieszył, że nic go już nie ogranicza, że gonił psa mojej siostry, która akurat była z wizytą.

Potem mały Franek bawił się z moim kocurkiem Whiskasem.

Powyrywał mu trochę futerka, ale Whiskas nie miał nic przeciwko.

Cały czas kociak korzystał z okazji i mordował co tylko się dało.

Biegał cały czas po domu, to napił się mleczka i pochrupał trochę chrupek by ponownie bawić się z Whiskasem.

Pomordował wszystkie swoje zabawki porozrzucał je po całym mieszkaniu.

Ciągnął mojej mamie kabel od myszki gdy ta jej używała.

Teraz Franek ładuje akumulator.

A Whiskas chodzi po mieszkaniu szuka swojego kolegi i nawołuje go do zabawy.

A Franek się zmęczył i po prostu śpi.

Idę go teraz podrapać za uszkami i pod bródką, bo gdy tak się bawił to nawet nie miał czasu na mizianie.

xmademoisellex

 
Posty: 120
Od: Pon cze 22, 2009 20:54
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lip 19, 2009 21:37

To dobrze! Takie informacje cieszą :-) ,wrzuć kiedyś fotki. A co z domem dla małego? zostaje u Ciebie?

kasia pii

 
Posty: 13
Od: Śro lip 08, 2009 9:12

Post » Pon lip 20, 2009 18:14

Domku wciąż szukamy.

Zgłosiła się Pani chcąca adoptować małego, ale zupełnie nie miała pojęcia o opiece nad ślepym kociakiem.

Mieszka w bloku i nie zgodziła się na zabezpieczenie balkonu ( 7piętro :roll: ).

Chciała zabierać Franka na działkę żeby bawił się dzikimi kotkami.

Po odwiedzeniu maluszka sama zrezygnowała.


Nie łatwo było zrobić Frankowi zdjęcia.

Fotki :

Z Ciocią Rudą :

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c3c ... 5007d.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e20 ... 69bc5.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b08 ... d2a9d.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/595 ... d6fc2.html

Franek :


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/70e ... 20844.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1c2 ... a485c.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/bca ... 36664.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/cca ... 10643.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/686 ... 62273.html

xmademoisellex

 
Posty: 120
Od: Pon cze 22, 2009 20:54
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 20, 2009 22:36

a jak goją się oczy? wszystko dobrze? jeśli chodzi o ten dom, to dobrze, że go nie oddałaś, bo Franek musi mieć specyficzne warunki i opiekunów doświadczonych w tej przypadłości. a co z nauką kuwetkowania? może po zapachu go nauczysz? nie sprzątaj kuwety, a to co "zgubi" też tam wrzucaj.

kasia pii

 
Posty: 13
Od: Śro lip 08, 2009 9:12

Post » Wto lip 21, 2009 18:34

Oczka goją się świetnie.

Wszystko porasta już sierścią i prawie nic już nie widać.


Ostatnio w ramach cotygodniowych porządków umyłam małemu kuwetkę.

Nie pachniała już niczym tylko czystym piaseczkiem.

Wtedy Franek zrobił kupę w kuchni.

Do innych kuwet też nie chciał się załatwić, bo również były czyste.

Dopiero gdy kocur zrobił siku to i Franek się wysikał.

Gdy tylko miauczy czy drapie w dywan zanoszę go kuwety, szybko z niej ucieka i wtedy trzeba go gonić żeby nie załatwił się na dywan.

Po kilku takich próbach Franek się łamie i robi kupę do kuwety.

Każdą kupkę w kuwecie nagradzamy jego ulubionym przysmakiem.


Mleko podgrzewam mu w mikrofalówce więc gdy tylko słyszy jej dźwięk szybko domaga się mleka.

Wspina się wtedy po moich spodniach i próbuje wskoczyć na szafkę.

Gdy dostanie ciepłe mleczko pije tak szybko jak to tylko możliwe i warczy na moje kocury.

Z jedzeniem jest podobnie mały nie da się skrzywdzić nie pozwoli by któryś kocur zjadł więcej od niego.

xmademoisellex

 
Posty: 120
Od: Pon cze 22, 2009 20:54
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 21, 2009 18:46

Franek z Ciocią Kobo :


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

xmademoisellex

 
Posty: 120
Od: Pon cze 22, 2009 20:54
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 22, 2009 12:02

słodziutki! dobrze by było, żeby Franuś trafił do domu, w którym jest inny widzący kot, wtedy czuł by się pewniej i lepiej by mu się żyło...

kasia pii

 
Posty: 13
Od: Śro lip 08, 2009 9:12

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 18 gości