Jestem dumna z Manka i odszczekuje ze jest doopkiem
Wieści od Manka z 17:10
Maniek czuje się jak u siebie. Zwiedził już cały pokój córki i buszuje na biurku. Dał się także jej dogłębnie wygłaskać. Chicko zamknął się w dumnym odosobnieniu obrażony na cały świat, ale u niego zwykle taki stan nie trwa długo.
No to robię większe ufffff (bo malutkie było jak się dowiedziałam, ze dojechał ma miejsce) i odpinam banerek.
Bądź szczęśliwy kocie, któremu dupka podarowała nowe życie
Jestem DUMNA z Mariana Wieści z domku: Maniek wyszedł z transportera i miauknąwszy grzecznie na powitanie jak dobrze wychowany kot pierwsze kroki skierował do oszołomionego Chika i dał mu buzi, po czym starszego najpierw zatkało, a następnie rzeczywiście zaczął syczeć, ale sam chyba był bardzo przerażony. Po odizolowaniu Maniek poczuł sie szybko bardzo pewnie, pod łóżkiem siedział moment, jadł, pił, dał się głaskać córce, mruczał. Po skończeniu zwiedzania spokojnie ułożył się na łóżku i moim zdaniem czuje się dobrze. Spoglądał nawet z góry przez okno na psy tutejsze z wielkim zadowoleniem. Chiko faktycznie jest zniesmaczony i obrażony, ale kiedyś może mu przejdzie. Do rękoczynów na razie nie doszło.
Bazyliszkowa pisze:Okazuje się, że tym razem to TEN dom i TEN kot. Za szczęśliwe życie Mańka!
no, na to wygląda. I ludziska piszą w taki fajny sposób, podobają mi się naprawdę jestem przekonana, że w tamtym domu Maniek się stawiał, bo mu się ci ludzie nie podobali i chciał ich zniechęcić do siebie. Co mu się zresztą udało Mądry kotecek
Duma mie rozpiera po każdych wieściach od nowego domku Mariana
Macie i czytajcie Kochane Cioteczki Noc minęła spokojnie bez żadnych zgrzytów. Maniek spał na łóżku z żoną, a Chiko jak najdalej od niego w innym pomieszczeniu. Wydaje się, że Maniek czuje się jak u siebie. Dopóki było zapalone światło, to szalał - bawił się zabawkami lub walczył z własnym cieniem. Po zgaszeniu światła uznał, że czas na sen i spędził spokojną noc. Daje się głaskać i często mruczy. Je suchą karmę i pije wodę. Z obserwacji Chika wynika jednak, że "rezydent" nie jest bardzo obrażony lub agresywny, ale śmiertelnie przerażony (pisałem już, że nie należy do odważnych). Stara się jak najczęściej przebywać obok kogoś z nas i jak najdalej od pomieszczenia, gdzie rezyduje Maniek. Gdy Maniek rano wydostał się z pokoju poszedł na obchód mieszkania Chiko siedział w kuchni. Maniek zbliżył się do niego, w przyjacielskich zamiarach, a "rezydent" skulił się i jednocześnie rozrósł zastygając w miejscu. Kiedy Maniek zbliżył się bardzo blisko ten syknął na niego i Maniek zawrócił, ale żaden nie próbował wyciągnąć pazurków. Mamy nadzieję, że wkrótce zorientuje się, że ze strony kocięcia (ze trzy razy mniejszego od niego) nic mu nie grozi. Na razie staramy się ich izolować, ale trochę cierpią na tym oboje. Maniek ma utrudnione poruszanie się po całym mieszkaniu, a Chicko nie zagląda do pokoju Córki, gdzie ma kilka swoich ulubionych miejsc (np. widokowe okno, z którego korzysta teraz Maniek - w innych pomieszczeniach okna zastawione są roślinami i nie można przez nie wyglądać tak komfortowo). Podsumowując - żaden z kotów nie dąży raczej do starcia, a Chiko straszy (zobacz jaki jestem groźny) bo się boi.