Jasne, że mi troszeczkę smutno, że Mela ze mną nie zamieszka, ale rownocześnie się cieszę, że domek znalazła tak blisko, oszczędziło jej to traumy z jaką wiąże się jazda przez pół Polski. Do tego skoro to domek pani, która jest znajomą pani weterynarz opiekującej się Melą, to myślę, że ma zagwarantowaną opiekę medyczną jak dla najważnieszych VIPów.
No i moje dwa futerka mają jeszcze troszkę czasu na okrzepnięcie, zanim ich zwariowana pani powiększy im rodzinę. Moja kudłata rodzinka ma u mnie jeszcze niewielki staż i tylko cudny charakter Meli sprawił, że postanowiłam zaryzykować i zaoferować jej domek. Dlatego nie startowałam do Sary czy Peli - Duffeńka pewnie nie miałaby nic przeciwko takim siostrzyczkom, ale Maciej ciągle jeszcze wymaga specjalnego traktowania, bo to i lata ma swoje i ciężkie przeżycie jakim była strata pana i domu, i jeszcze niestety natura jedynaka-histeryka

. Ale z każdym dniem widzę, że następuje poprawa, dlatego... Kochana aamms, ja zawsze pilnie podążam Twoim tropem, każdy Twój sygnał o potrzebującym persiątku wyłapuję...Choćby Kłębuszek do tej pory kamieniem mi na sercu leży

, z wiadomych powodów seniorzy mają w moim sercu specjalne miejsce. I niestety nie wątpię, że następny pers w potrzebie niedługo się znowu trafi, dlatego ja się jeszcze przyczaję, zaczekam, doprowadzę Maciusia do lepszego stanu, a jak pojawi się sygnał od Ciebie, od Was świetnie dziewczyny z Niechcianych i Hiltona, czy od innej wspaniałej forumowej istoty, to znowu stanę do przetargu na domek... Ale jak się trafi jakieś nieszczęśliwe, w wieku bardzo zaawansowanym, chętnie schorowane persiątko, to pamiętajcie... Tu... tu właśnie domek takie lubi, dajcie mi znać natychmiast, może wtedy się uda powiększyć domek persiej radości
